No niestety, pan obok niego skoczył z murku i pan Ryszard się wyrwał i no może nie ugryzł, ale tak uderzył zębami, że pan miał siniaka i chyba przerwaną ciągłość skóry. I tak cud że mama pana przyszła spytać czy szczepiony, a nie zrobić awanturę, bo spokojnie mogła. I jeszcze twierdziła że to syna wina bo nagle skoczył. A wina była nasza że nasz pies się tak zachowuje. A akurat w tym momencie to TZ z synem źle psa trzymali. Wrrr ...
A dziś padało i graliśmy w kości. Jak prawi zawsze wygrałam
Mój TZ zostawił klapki skórzane na dworze, rano był tylko jeden. Podejrzanym został lisek, który tu chodzi po całym polu. Oczywiście TZ uważa, że w góry bierze się buty górskie i klapki. Został mu się jak wiadomo ino jeden. Do prowadzenia samochodu buty raczej są potrzebne. Niekoniecznie górskie. Pojechaliśmy zatem kupować buty. Kupiliśmy. Po powrocie z głupia frant zajrzałam raz jeszcze w krzaki - i ... - cóż widzę? Jest zagubiony klapek! Lisek go zabrał faktycznie i musiał porzucić w krzakach

Nie na darmo mam wyostrzony wzrok na odmienności w ściółce leśnej po poszukiwaniu świnek pod Grójcem i pod Animą
