Kolejne, świeżutkie zdjęcia. Już się z chłopakami trochę zintegrowałam.
Oto przesłodki Guillermo. Urodzony Mariachi, śpiewający do ogórka jak do wdzięcznej Señority. Kiedy się do niego mówi - odpowiada. Mruczy przesłodko i pyrka. Trochę nieśmiały, bardzo łagodny. Wcina marchewkę, ogórka, jarmuż, sałatę rzymską, paprykę, to wręcz uwielbia, choć profilaktycznie jej nie ruszał, dopóki nie podałam pomarańczowej - pomylona z marchewką została przyjęta bardzo entuzjastycznie.
Razem z Gaucho urządzają sobie wyścigi po klatce. W końcu trzeba formę trzymać! No i pyszczek z niego przekochany.
Nazywamy go Erykiem, sami z resztą zobaczcie dlaczego.

OMNOMNOM NOM NOMNOM
