


Dzisiaj nadrobię ten stracony, bezzdjęciowy czas:
Przed akcją w Pestce w Poznaniu, musiałam zdemontować półkę w klatce, bo inaczej nie mogłabym jej złożyć, a i tak miałam problem żeby zapakować się do "cieniasa"

Więc w klatce został zamontowany hamak trójkątny, myślałam, a wręcz byłam pewna, że będzie należał do Żylety, bo Szkatuła nie ma w sobie takich pokładów energii, żeby władować na niego swój królewski tyłek....a jednak...pazerne zwierzę jest zdolne do wszystkiego:
i tak sobie go użytkowały, jedna bardziej, druga duuużo mniej...

Tak wyglądało nasze stoisko w niedzielę 18.05


A tak zachowywały się moje baby kiedy Marta z mężem zabrały Szkatule Antka sprzed krat i czar zainteresowania prysł


We wtorek rano czułam się jeszcze dobrze, więc baby miały wybieg na dworze.
Wiktor w końcu w miejscu odpowiednim dla siebie



Dodam w końcu te obiecane zdjęcia, ale mistrz fotografii to ich nie robił....<wiktor>


No i reszta świństwa:

To wszystko? Nie ma nic więcej do jedzenia?

Żyleta nie wybrzydzała

Nic tutaj nie widziałeś



W końcu jakieś urozmaicenie, bo przecież nie wyżyję na samej trawie! Jadłam ją aż 10min!!

Muszę się wyczyścić trochę przed jedzeniem, przecież zadawałam się z tym małym plebsem, którego mam zawsze z nosem w mojej


Jeszcze tylko szybki przegląd podwozia

Wieczorem-zgon (i to nie alkoholowy)

I tak doszliśmy do zdjęć z wczorajszego popołudnia. Czułam się trochę lepiej to ogarnęłam ten cały chlew

Ciekawy kadr?


Żyleta znowu zapchana jedzeniem...wszystko świeże i pachnące, co najważniejsze nie pryskane, bo od sąsiadki z ogórka

AWRRRR!



Świnia longer?

A nieeee, to Szkatuła nie mogła się zdecydować gdzie się usadowić

