

Puszczam go czasem z moimi dwoma i zostawiam, bo chociaż ciągle na siebie skaczą, turkoczą i skubią się po głowach, to jakoś mam pewność, że nic sobie nie zrobią. Nie mieszkają jednak razem, bo mój beżyk go nie znosi i po dłuższym czasie zaczyna atakować, już boleśnie - po trochu, po cichu, znienacka, żeby przegonić, a nie ustalić hierarchię.
Wydaje mi się, że powinien się dogadać, bądź co bądź - wreszcie kolega, ale na pewno trochę czasu to zajmie.