Nie mogę spać. Cały czas mam przed oczami Zigusia. On miał narośl od wewnętrznej strony policzka w tym wolnym miejscu między siekaczami a dalszymi ząbkami i widać ze mu trochę to przeszkadzało ale ogólnie miał duży apetyt. Jadł radośnie sianko i pił wodę przed operacją w poczekalni. Gdybym wiedziała jak to się skończy nie zgodziłabym się na to. On nie miał zrobionych aktualnych badań tylko te z ponad miesiąca przed i wskazywały na dużą anemię i trochę podwyższony mocznik we krwi. Ogólnie miał od lata problemy bo schudł ale jakimś cudem zaczął się lepiej czuć i przybierał na wadze po serii zastrzykow od tego weterynarza. Ktoś się nawet dziwił ze dostal testosteron ale ja się cieszyłam ze on wraca do zdrowia! Z 830 przytył do 1040 a bobki miał cudowne! Po paru tygodniach znów zaczął chudnąć i robić małe bobki. Powiedziałam żeby sprawdził mu dokładnie buzie bo twierdził ze żeby są ok. No i wykrył ta narośl czy guza. Sama nie wiem co to było. Bałam się bardzo ale zaufałam. Czuje się z tym okropnie. Ziguś po powrocie ledwo ale podszedł do poidla, do miski od razu. Zjadł papkę z karmy ratunkowej. Jak go trzymałam pod bluzą to na początku się tak usadawial jak by mu było przytulnie a później miał takie dziwne odruchy do przodu. Maniek po narkozie też kiedys takie mial więc myślałam ze to normalne, ze wraca do siebie. Położyłam go w klatce żeby sobie odpoczął i myslalam ze sobie śpi. Myślałam ze po prostu mu się coś śni bo czasem też popiskiwał ale teraz to było za dlugo. Mąż go wziął na ręce i w tym momencie był koniec. Reanimował go. Nic nie dało. Jego poslanko było suche. Chyba nie zrobił siku ani razu. A był nawodniony kroplówką. Jest mi tak zle. Myślałam ze mu pomagam a on był po prostu tylko kolejnym doświadczeniem dla weterynarza. Dzień prędzej jeszcze nagrywałam jak biegał z Mańkiem na wybiegu....nie wiem co mam ze sobą zrobić...
Straszne to, ale nie ma w tym Waszej winy.
Niestety operacja nie zawsze się udaje, nawet u najlepszych wetów. Znamy na.forum przypadek, kiedy ktoś przejechał pół kraju i nawet wynajął mieszkanie blisko super renomowanej lecznicy by zapewnić śwince najlepsze możliwe warunki, a zgon nastąpił niedługo po operacji.
To nie Wasza wina. Takie guzy lepiej wycinać szybciej póki są małe. Niestety nie zawsze uda się przewidzieć jak zwierzę zareaguje na narkozę i czasami nawet pomimo super wyników się nie udaje
Dziękuje bardzo za Wasze posty. Z początku stwierdziliśmy z mężem ze już nie chcemy kolejnej świnki bo nie chcemy więcej tego już przeżywać. Nie wiem jak dają sobie radę te wszystkie osoby które mają więcej tych kochanych stworzeń. Jak Ziggy leżał to Maniek po nim wręcz chodził. Jadł obok niego trącając go w głowę. Musiałam go odganiać a on musiał jeść akurat obok niego i nawet na niego wszedł raz i na nim leżał jak ich na chwilę zostawiłam. Liznął go też po nosie parę razy. Po wszystkim normalnie je i pije. Z początku aż za dwóch. Teraz jakby trochę przystopował ale nie widzę żeby jakoś cierpiał. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Maniek był specjalnie dla Zigga adoptowany jak odszedł Edziula. Teraz sytuacja się powtarza. Mówiłam ze nie, ze już nie chce kolejnej bo to za duży ból ale jak patrzę na Mańka teraz jak sam tak lezy to już sama nie wiem. Jak go wczoraj wypuściliśmy na wybieg to niby trochę pobiegał trochę popkornowal(?). Ale za chwilę tak się położył. Może on jednak czeka na Zigga aż wróci.