
Po stracie poprzedniej mojej świnki któremu na imię było Pako (odszedł we wrześniu 2017r.) 2 tygodnie temu (14.04.18r.) dostałam dwóch panów od rodziców. Błagałam ich od tego feralnego września o kolejne świnki bo mając je przez całe swoje życie nie potrafię już bez nich wytrzymać. Bez świnek było w moim pokoju cicho, zwłaszcza na początku nie mogłam się przyzwyczaić.
Na szczęście rodzice po tych paru miesiącach ulegli, dostałam świnki szybciej niż miałam bo początkowo miałam je dostać dopiero po przeprowadzce czyli we wrześniu bieżącego roku.
Podczas gdy błagałam ich o nie, dodatkowo oglądałam jakieś filmiki zagraniczne ze świnkami morskimi oraz czytałam baaardzo dużo informacji na temat nich na różnych stronach, forach itp. Mimo że moja wiedza się powiększyła bardzo po poprzednich świnkach i poradach ludzi z forów tak teraz jest jeszcze większa i nadal z chęcią czytam żeby tylko moje świnki miały jak najlepsze życie.
Tak więc przedstawiam wam poniżej na zdjęciach Alfiego (gładki kundelek) oraz Crispiego (rozczochranego kundelka), mieszkają sobie ze mną w Poznaniu.
1. Podczas wybiegu po równym tygodniu pobytu u mnie.

2. Crispy w klatce, w której tymczasowo oboje żyli ok. 1,5 tyg., teraz mają setkę ale po przeprowadzce przesiądą się na 120 jak tylko kaskę uzbieram, a w jeszcze dalszej przyszłości planuję zakupić im klatkę C&C.

3. Alfie na zdjęciu z dziś (tj. 1.05.18r.)

Obu panów nadal oswajam, Cispy jest powiedziałabym, że w 95% oswojony jak nie w 100%, daje się głaskać w klatce, nie boi się gdy przechodzę obok niej ani gdy się do niej schylam. Z Alfiem jak na razie nie jest tak cudownie bo nadal znika w mgnieniu oka gdy tylko przechodzę obok klatki lub gdy się do niej schylam ale cierpliwie codziennie daję mu obwąchiwać dłoń gdy tylko ucieknie przez moje chodzenie przy klatce żeby wiedział że nic mu nie grozi. Oboje nie boją się jeść mi z ręki. Kochają ponad wszystko paprykę i natkę pietruszki. Oboje też liżą moje palce.
Mimo że Alfie jest jeszcze takim strachajłą to bywają momenty, że daje się głaskać w klatce, a nawet rozkłada się jak naleśnik wtedy.

Alfie na rękach i nogach jest spokojny, daję się głaskać i chwilami nawet przysypia.
Crispy za to walczy z moją ręką i kręci się na nogach dlatego długo go nie przytrzymuję żeby go nie zmuszać.
Karmę Cavia Complete wcinają z chęcią. Misek ani z warzywami ani z karmą na szczęście nie wywalają.

Bywają też między nimi zgrzyty zwłaszcza przy popcorningowaniu jak jeden szaleje a drugi np. sobie spokojnie je. Najbardziej władczy jest młody czyli Crispy i coś czuję, że to on będzie tym góru o ile już nie jest.
Oboje również zaliczyli obcinanie pazurków, Crispy się wyrywał ale po jakimś czasie odpuścił. Alfie za to był wtedy w miarę spokojny.
Tydzień po tym jak ich dostałam udałam się z obojgiem do weterynarza w Poznaniu na wichrowym wzgórzu w celu sprawdzenia ich zdrowia. Przyjęły nas dwie miłe panie z czego jedna badała chłopaków, a patrząc na stronie weta ta pani weterynarz zna się na egzotykach. Na szczęście Alfie i Crispy są zdrowi.
Trochę się porozpisywałam ale jak się przywitać to porządnie
