Pozbywanie się oprysków z roślin

Czyli co powinna, a czego nie może jeść świnka morska

Moderator: pastuszek

Madzior

Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: Madzior »

Witajcie,
chciałam się z wami podzielić sposobem na usunięcie szkodliwych substancji i bakterii, których podawanie świnkom można dla ich zdrowia skutecznie ograniczyć:
Krok 1. Usunięcie szkodliwych bakterii (E.Coli, Listeria, Salmonella itp.). Płuczemy warzywa i owoce najpierw w wodzie o odczynie kwaśnym przez 2-3 minuty. Na 1 litr wody dodaj ok. pół szklanki octu (najlepiej winnego lub jabłkowego, jak nie masz może być zwykły) albo 2-3 łyżki kwasku cytrynowego (ten kupujemy w dużych torbach, 1 kg za ok. 8-10 zł). Jeśli masz w domu jonizator czyli maszynę do produkcji wody o żądanym odczynie (typu Leveluk, Chanson, Biontech itp.) nastaw maszynę na kwaśne pH (2,5-3,5).

Krok 2. Usunięcie pestycydów. Po wyjęciu warzyw z wody kwaśnej płuczemy je w wodzie o odczynie alkalicznym przez kolejne 2-3 minuty. Na 1 litr wody dodaj 1 czubatą łyżkę sody kuchennej (również kupujemy w dużych torbach 1 kg ok. 4-6 zł). Jeśli masz w domu jonizator czyli maszynę do produkcji wody o żądanym odczynie (typu Leveluk, Chanson, Biontech itp.) nastaw maszynę na pH maksymalne (pH 10-11,5).
Woda po płukaniu warzyw zmieni tym razem swój wygląd: w zależności od użytych do oprysku substancji stanie się mętna lub przybierze odcień żółtawy, na powierzchni często pokaże się tłustawy film.

Krok 3. Opłukujemy warzywa w czystej wodzie (neutralne pH 7).
Całą operację możemy wykonać korzystając z dwukomorowego zlewu (lub dwóch dużych misek) w ciągu 5 minut i kosztuje to w dodatku grosze!
ŹRÓDŁO: Akademia Witalności, "Jak szybko i tanio usunąć pestycydy z warzyw i owoców". Dostępny: http://www.akademiawitalnosci.pl/jak-sz ... -i-owocow/
Awatar użytkownika
Jack Daniel's
Posty: 3800
Rejestracja: 14 lip 2013, 12:18
Miejscowość: Częstochowa/Warszawa
Lokalizacja: Częstochowa/Warszawa
Kontakt:

Re: Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: Jack Daniel's »

Co do bakterii, to tylko pozornie tak działa. Teoretycznie niskie pH ma za zadanie je wybić, ale w przypadku podanej jako przykład Listerii (zapewne monocytogenes, jest najbardziej znana i jest organizmem modelowym), jest to argument bardzo nietrafiony. L. monocytogenes, jak i zdecydowana większość Gram-dodatnich (Staphylococcus, Streptococcus, Clostridium i in.) produkuje endospory, które pomagają przetrwać niekorzystne warunki środowiska (temperatura, pH, zasolenie, promieniowanie UV). Czas też jest śmiesznie krótki. Bezpośrednie wyjęcie warzywa z odczynu kwaśnego i przełożenie do zasadowego spowoduje nic innego tylko zobojętnienie cieczy na powierzchni rośliny i ewentualnie powstanie jakichś związków kompleksowych. Choć w przypadku słabych odczynników tutaj użytych skończy się na rozpuszczalnym osadzie, który spowoduje owo mętnienie wody (w zależności od etapu nr 1 powstanie octan (bezbarwny), bądź cytrynian (jasnożółty) sodu i osad węglanu wapnia (wapń z twardej wody).
A co jeśli ktoś nie ma jonizatora? Już nie napisali, żeby ludzie takowy kupili? :D No i kolejna sprawa... czysta woda o pH 7?! :shock: Odczyn o pH =7 jest bardzo trudno w warunkach laboratoryjnych uzyskać, bo jest to stan niestabilny i przy najmniejszym kontakcie z powietrzem wychwytywane są cząsteczki z powietrza, a co dopiero ot tak, w domu . Na zajęciach zwykle sukcesem było używanie wody o pH=6.8, najczęściej było pH 6.5 i jakiś bufor dla stabilności.
Także, konkludując. Artykuł oparty na niewiedzy czytającego i demagogi, nastawiony raczej na sprzedanie produktu jakim jest jonizator. Takie eksperymentowanie raczej nie przyniesie wymiernych korzyści, jakim jest oczyszczanie roślin. Dla zabawy można w domu się pobawić w chemika, tylko czy jest sens? Umycie ciepłą wodą i lekkie szorowanie dłonią pod bieżącą wodą da taki sam efekt, jak te udziwnienia, serio :)
To już sobie lepiej zrobić jako taką wodę destylowaną :) Trudne to nie jest, tylko potrzeba mieć szkło i podstawy chemii z liceum.


No, to tyle od biotechnologa.
Podpis usunięty przez administratora.
Madzior

Re: Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: Madzior »

O, dzięki za wywód. Te płukanki wobec powyższego... nie mają najmniejszego sensu? :szczerbaty:
Wiesz, Akademia Witalności prowadzona jest przez ekozakręconą babkę, ona nie sprzedaje żadnych jonizatorów i nie czerpie żadnych korzyści z prowadzenia bloga. Wielokrotnie pisałam do niej, ona mi zawsze odpowiadała "jak ona to robi", polecając np. najtańsze mydełka rossmannowskie, zamiast innych luksusowych marek przed którymi mnie przestrzegała. No to widzisz, warto w takim razie pogłębiać wiedzę :)
Awatar użytkownika
Jack Daniel's
Posty: 3800
Rejestracja: 14 lip 2013, 12:18
Miejscowość: Częstochowa/Warszawa
Lokalizacja: Częstochowa/Warszawa
Kontakt:

Re: Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: Jack Daniel's »

Pytanie, czy te tanie mydełka z Rossmana były produkowane przez firmy nie testujące na zwierzętach. Bo jeśli były, a ona to polecała, to jest tak samo eko, jak Tusk mówiący że żyje się lepiej :lol:
Co do płukanek, to tak, nie mają najmniejszego sensu. Chyba, że ktoś jest podatny na działanie efektu placebo, to proszę bardzo.
Eko mydło, to mydło zrobione samemu, ze składników które się zna i jest się pewnym. To także trudne nie jest ;)
Podpis usunięty przez administratora.
Madzior

Re: Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: Madzior »

Marka (a dokładnie: Alterra) wyraźnie podkreśla, że jest pro-eko, ma znaczek "Vegan", nietestowane na zwierzętach :) Ja osobiście polecam szczególnie mydełko pomarańczowe - cudownie pachnie i zabijają smród papierosów z palców ( :!: kto pali/popala, ten wie o czym mówię). Szampony też mi służą.
Eko mydło, to mydło zrobione samemu, ze składników które się zna i jest się pewnym. To także trudne nie jest ;)
Ja planuję zrobić samodzielnie pastę do zębów. Podobnie zrobiłam sobie dezodorant z oliwy magnezowej. Wszystko wg przepisów z Akademii Witalności.
A jaki znasz przepis na eko-mydło? Wiem, wujek google, ale przekopać się i dotrzeć do jakichś rzeczywiście racjonalnych rozwiązań to masakra. Jeśli polecasz - proszę :)

Ja w takim razie dzięki Tobie oszczędzę sobie czasu i innym miejsca w kuchni i po prostu starym zwyczajem zmasakruję rośliny w ciepłej wodzie ;)
Awatar użytkownika
Jack Daniel's
Posty: 3800
Rejestracja: 14 lip 2013, 12:18
Miejscowość: Częstochowa/Warszawa
Lokalizacja: Częstochowa/Warszawa
Kontakt:

Re: Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: Jack Daniel's »

Sam bym musiał poszperać po googlach. Ale jak bez żadnych zapachów, czy udziwnień, to przepis prosty i stary. Tłuszcz (gliceryna, smalec, cokolwiek mającego w sobie wyższe kwasy tłuszczowe) i silny wodorotlenek (wodorotlenek metalu alkalicznego - litowce gr.1). Sam proces technologiczny trochę czasu zajmuje, dlatego zauważyłem, że na internecie ludzie idę na łatwiznę i kupują gotową do rozpuszczenia bazę glicerynową i do niej dodają olejków eterycznych i barwników.
Podpis usunięty przez administratora.
Awatar użytkownika
kimera
Moderator globalny
Posty: 3163
Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
Miejscowość: Łódź
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: kimera »

Proces wytwarzania mydła z surowców bazowych jest trochę niebezpieczny - łatwo o poparzenia, no i zapach też może być niemiły. Na pewno dużo bezpieczniej i łatwiej jest kupić bazę i "przyprawić" sobie są według własnego uznania.
Tłuszcz wcale nie musi być zwierzęcy, nawet lepsze mydło robi się z tłuszczów roślinnych: oliwy, oleju palmowego, kokosowego, shea lub babassu, albo ich mieszanek. Nie trzeba chyba jednak mówić, że są droższe :). Na skalę przemysłową roślinne mydła wytwarza się tylko z oliwy - greckie, tureckie i syryjskie - delikatne i zdrowe dla skóry.
Warzenie mydła jest sporą sztuką, dlatego opracowano internetowy kalkulator ilości składników, który pomaga uzyskać dobre mydło. Tylko naprawdę trzeba uważać na ług, którym traktuje się tłuszcz, ponieważ oparzenia od wodorotlenków są gorsze od oparzeń kwasowych! Do tego dochodzi wysoka temperatura warzenia.
Tu jest link do angielskiej strony, dzięki której można dobrać ilości ługu do tłuszczu i rodzaju mydła, jakie chcemy uzyskać: http://www.soapcalc.net/calc/soapcalcwp.asp
Madzior

Re: Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: Madzior »

Kimera, dzięki za profesjonalne i wyczerpujące podejście...
... ale ja już wolę po linii najmniejszego oporu kupić sklepowe :D albo nacierać się popiołem :szczerbaty:
Julala

Re: Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: Julala »

Ostatnio Bosacka w "Wiem co jem" ;) , mówiła o tym sposobie z sodą oczyszczoną, że działa na pestycydy i że Ministerstwo Zdrowia zaleca tak traktować wszystkie owoce i warzywa. Więc teoretycznie skuteczne.
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23173
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Pozbywanie się oprysków z roślin

Post autor: porcella »

Od "zawsze" przed podaniem świnkom wkładam warzywa sklepowe do miski z wodą, ale na dłużej - do godziny. Kalafiora i brokuła najpierw na krótko do wody z octem, ale głównie po to, żeby usunąć żywinę, jeśli jest. Może i takie moczenie nie jest skuteczne chemicznie, ale warzywa dzięki temu odzyskują ładny wygląd - zwłaszcza natki - i ja się czuję bezpieczniej podając świnkom takie zielsko.
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Żywienie”