
Historia zatoczyła koło - dziś rano Major odszedł, nie dobudził się z narkozy po ciężkim zabiegu... Miał usuniętą prawą nerkę, zatkaną kamieniem i zwyrodniałą, druga również okazała się niewydolna i nie podjęła pracy. Bardzo długo skrywał objawy choroby, jeszcze w połowie grudnia wydawał się okazem zdrowia. Później pojawiło się ostre wzdęcie, które udało nam się opanować i jako tako funkcjonował do końca stycznia. Od początku lutego poszło błyskawicznie... 2 lutego przestał jeść, 3 zrobiliśmy u weta wszystkie możliwe badania i dowiedzieliśmy się o konieczności usunięcia nerki. Gdy wczoraj daliśmy namówić się na zabieg był już bardzo słaby, nie był w stanie przełknąć nawet karmy ratunkowej (pojechałam do gabinetu właściwie tylko po to, by go uśpić).
Majorku, dołączyłeś do Olesi, Gryzeldy i Małej Krzywej, 2 lata temu biegaliście wszyscy razem:



Morderca pomidora:

Ostatnie sensowne zdjęcie, z początku tego roku:
