Po przyjeździe do domu świnki były mocno zestresowane, bez ruchu siedziały na łóżku i "wibrowały" przy każdym dotknięciu. Nawet na jedzenie nie zwracały od razu uwagi. Potrzebowały trochę czasu, a jak tylko ocknęły się, to zabrały się za jedzenie, najlepiej skryte gdzieś głęboko pod kocem.
Nie chcieliśmy ich zbytnio stresować, więc poszły do klatki i zaczęło sie zwiedzanie. O dziwo młodsza Gaga prowadziła zwiedzanie, a za nią mama Zosia. Gaga ogólnie jest dużo śmielsza, szybciej budziła się z kamiennego transu po położeniu na kocu.
Na początku każde zbliżenie do klatki skutkowało chowaniem się w popłochu, ale jeśi podchodziło się spokojnie i coś mówiło do nich, to częściej zastygały w bezruchu. Nie obawiały się brania jedzenia z obcej ręki, za ogórka czy koperek dałyby się "pokroić".
W poniedziałek gdy wróciłam o 22 z pracy to Gaga powitała mnie kwiczeniem, na pewno musiała się stęsknić

Gaga to taki mały szatanek, wszędzie jej pełno, tylko by łaziła, szukała, zwiedzała, co często denerwuje Zosię, która woli sobie poleżeć w ciszy, a mała skacze dookoła niej. Na wybiegu Gaga też lata po całym pokoju, zimne panele jej niestraszne, a pod łóżkiem jest najlepsza kryjówka pod słońcem.

Zdjęcie zaraz po przyjeździe, jeszcze wtedy można było im pstrykać fotki, teraz to większość zamazana wychodzi...