

Zakupiłem ją pod koniec 2009 roku w nieistniejącym już dziś sklepie Zoo Natura w CH King Cross Praga razem z Pigi - dzisiaj już wiem, że nie powinienem kupować zwierząt w takich miejscach. Była wtedy troszeczkę młodsza od Pigi. Jeśli dobrze pamiętam, miała ona 2 a Pigi 3 miesiące.
Nigdy nie dała mi się w pełni oswoić pomimo licznych prób, ale wcale nie mam jej tego za złe - świnki ze sklepów gdzie wszyscy pukają w szybę i nie mają gdzie się schować takie po prostu muszą być lub taki miała charakter. Jednak nic nie zastąpiło trzymania jej na kolanach i głaskania, kilka razy nawet chyba mnie polizała.
Starałem się zapewnić jej jak najlepsze warunki, chociaż wiedzę zdobywałem dopiero z czasem więc pewnie nie zawsze było idealnie.
Mam sobie za złe, że za mało czasu jej poświęciłem w tym krótkim, świńskim życiu.
Była świnką zdrową, jednak mniej więcej w listopadzie czy może październiku - nie wiem sam zaczął się u niej problem z przerastającymi dolnymi siekaczami. Naciskały one na górne zęby przez co nie pozwalały im prawidłowo rosnąć i świnka nie mogła jak to się potem okazało dobrze wysunąć języka aby coś zjeść. Również trzonowce zaczęły mieć skłonność do rośnięcia w kierunku środka pyszczka tworząc taką jakby palisadę dla języka. To wszystko utrudniało jej jeść, przez co chudła. Ja jednak zorientowałem się o tym za późno - weterynarz u której byliśmy nie wpadła na to aby sprawdzić jej zęby. Po jakimś czasie mieliśmy wizytę u Dr. Kasi z Medicavetu (wreszcie trafiłem na prawdziwego świnkowego lekarza), właściwie to z moją drugą świnką Pigi, jednak jej problem którego nie mogło rozwiązać dwóch z rzędu weterynarzy, okazał się bardzo błahy i wystarczyło kilka kąpieli aby wszystko wróciło do normy.
Doktor zauważyła, dlaczego świnka tak chudnie i dokonała korekty zębów. Chrumka po powrocie do domu zaczęła przez jakiś moment jeść, jednak z tego co teraz widzę po jakimś czasie znowu zęby zaczęły przerastać i przestała. Mieliśmy umówioną wizytę 2 tygodnie po poprzedniej na kolejną korektę, ale doktor akurat zachorowała i przesunęła się ona o tydzień.
Na kolejnej wizycie znów dokonała korekty zębów, jednak zauważyła, że świnka posiada szmer osłuchowy - prawdopodobnie osłabiona spadkiem wagi zaraziła się od któregoś z domowników. Zleciła podawanie antybiotyku za pomocą wstrzyknięć podskórnych, co sumiennie codziennie wykonywaliśmy. Wizytę kontrolną mieliśmy właśnie feralnego 5. stycznia. Już poprzedniego dnia wieczorem, zaniepokoiło mnie to, że Chrumeczka podczas podawania leku nie kwiczała tak jak zwykle, a siedziała spokojnie i cichutko. Kiedy odłożyłem ją do klatki, położyła się i tak leżała nie ruszając się zbytnio do następnego dnia.
Umówieni byliśmy na 15. Po wejściu do gabinetu i pokazaniu świnki, okazało się, że nie jest z nią lepiej, a gorzej co było widać już wieczorem poprzedniego dnia. Antybiotyki może nie zadziałały, a może osłabiony organizm świneczki nie poradził sobie z chorobą. Temperatura jej znacznie spadła - o 15.20 wynosiła 33*C co jak na świnkę jest w mojej opinii bardzo źle. Została umieszczona w szpitalu dla zwierząt obok innych świnek. Przykryto ją kocem elektrycznym, podano kroplówkę i sterydy na rozkurcz płuc ponieważ jak się okazało świneczka miała duszności (słychać było to już rano jak ciężko oddychała, żal się robiło). Pod nosek podstawiono jej rurkę z tlenem aby mogła jeszcze lepiej oddychać. Zapadła wspólna decyzja, że zostaje pod obserwacją do 21, jeśli jej stan się nie polepszy wcale to zostanie uśpiona - nie było po co jej męczyć.
Pożegnałem się z nią (jak się okazało ostatni raz) i pojechaliśmy do domu. Około godziny 18 zadzwonił telefon - była to pani doktor dyżurująca w szpitalu z najgorszą dla mnie wiadomością - Chrumeczka zasnęła pod kroplówką. Dobrze o tyle, że miała lekką śmierć bo na pewno środki zastosowane ulżyły jej w ostatnich chwilach życia.
Bardzo żałuję, że nie zostałem w szpitalu razem z nią. Miałem nadzieje, że jeszcze wszystko wyjdzie dobrze, no ale stało się tak jak stało.
Bardzo przykro mi z powodu jej śmierci, nie sądziłem, że jestem do niej tak bardzo przywiązany. Nie mogę się pozbierać i na myśl o niej oglądając zdjęcia od razu zbiera mi się na płacz.
Liczę na wasze znicze dla mojej ukochanej świnki
Pewnie małej ilości ludzi będzie chciało się czytać tą ścianę tekstu, no ale starałem się napisać to co pamiętałem jak najwierniej.
https://plus.google.com/u/0/photos/1132 ... 1871942513
Tutaj wrzuciłem wszystkie zdjęcia świnki jakie miałem. Są uporządkowane mniej więcej chrumologicznie od kiedy była mała do godziny 15 kiedy ostatni raz się widzieliśmy i pożegnaliśmy.


To co sobie mogę zarzucić w opiece nad nią, to za późna reakcja kiedy zauważyłem, że nie je tyle co druga świnka
Nie karmiłem jej wystarczająco dużo strzykawką - wynikało to z tego, że okropnie to znosiła, wyrywała wykręcała się itp. - dziś wiem, że to był okropny błąd.
Regularnie była karmiona ratunkowym Herbicare od 30 do 4 stycznia, wcześniej okazyjnie papką z banana (coraz więcej w miarę upływu czasu, kiedy widziałem że jednak sama nie odbudowuje wagi - niestety, jak się okazało, za późno.
Kto wie, jakby potoczył się jej los gdyby była karmiona regularnie 3 razy dziennie. W tym zawiodłem za co nie wiecie jak mi jest strasznie żal i jak się z tym czuje.
Piszcie, jak mogę pomóc Pigi, która została sama w klatce. Zastanawiałem się przez chwilę nad adopcją świnki w jej wieku, ale nie wiem jakby się do niej odnosiła, po 2. w tym wieku świnki mają różne choroby które wymagają (kosztownego jeśli chce się przeprowadzić je dobrze) leczenia, dołożyłbym sobie dodatkowy obowiązek. Poza tym, musiałbym przeżywać śmierć kolejnej świnki. Odbiegając od tego, nie widziałem świnek w tym wieku dostępnych do adopcji.
Zapraszam do wątku wszystkich świnek: http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... 25#p196925