Mały prosiak - ratowanie życia

Moderator: Dzima

kasiula2612

Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: kasiula2612 »

Czekamy z badaniem bobków, bo teraz ich praktycznie nie ma. Jak już będą w miarę normalne, to zacznę zbierać.
Daję mu papkę, a kiedy odstawiam go na miejsce to Mały pałaszuje siano. Aż mi go szkoda odciągać od tego, żeby podać następną porcję.
Zaffiro

Re: Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: Zaffiro »

Trzymam kciuki za prosiaczka:)ważne, że cokolwiek je, a troszkę go podtuczyć nie będzie trudno tylko trzeba się nieco postarać:)sama przez to własnie przechodzę bo moja Lusia musi przybrać na wadze, wiec chętnie pomogę i doradzę jeśli chcesz:)co dajesz pupilkowi do jedzenia oprócz papek?
lubię

Re: Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: lubię »

Waga oczywiście przerażająco mała (420), że jest drobniutki to swoją drogą, ale jest też bardzo wychudzony. Wiem, że mnie zjedziecie, że nie zauważyłam. Mam takie wyrzuty sumienia, że już chyba nic mnie mocniej nie dobije. Na swoją obronę mam tylko to, że on zawsze taki był, widział go wcześniej weterynarz, nic nie mówiłam, więc żyłam w przekonaniu, że on taki po prostu jest. Zwłaszcza, że jadł, brykał, kupkował, kwiczał itp.

Wet powiedział, że on musiał chorować powoli, ale długo. Prawdopodobnie pasożyty (padła kokcydioza, tak jak i ktoś tutaj wspominał). Prawdopodobnie wyniósł je już ze sklepu lub hodowli. Prawdopodobnie mógł zarazić Zgredzioszka. To wszystko jednak tylko przypuszczenia, którymi zajmiemy się później. Teraz skupiamy się na ratowaniu prosiaka, czyli papki, witamina C, lakcid, dokarmianie. Jak się wzmocni (wstępnie poniedziałek, choć trochę się boję, że to za wcześnie) - skracanie ząbków. Kiedy wydobrzeje (oby się udało!) - wtedy badania kału i szukanie przyczyny, potem już zasadnicze leczenie.

A najgorsze jest to, że gdyby moja pani weterynarz, której stuprocentowo ufałam i której powierzyłam życie i zdrowie wszystkich moich zwierząt, nie olała mnie, to Zgredek prawdopodobnie by żył. Niestety zawiodła...
Cztery lata zaufania...
Teraz odkryłaś, że jest wychudzony?!Nigdy cię nie zastanowiło, czemu nie rośnie?!Nie bobczy?!kasiula wybacz, ale jak czytam twoje posty to mnie krew zalewa. Samobiczowanie przekładane zwalaniem odpowiedzialności :angry: Weź się kobieto do roboty, co prosiakowi po twoich żalach?
Nie jeden wet nie zna się na rzeczy, niektórzy żyją w miejscach, gdzie w ogóle nie ma nikogo od gryzoni, ale ty jesteś z Wrocka. Masz dostęp do wielu dobrych weterynarzy i jeszcze większej ilości takich, którzy cię skierują do kogo trzeba. To ty jesteś opiekunem, więc to twoim obowiązkiem jest obserwacja zwierzaka, znajdowanie nieprawidłowości i szukanie przyczyn. Wet ma ci w tym pomóc, bo ma wykształcenie, ale co to ma być, że idziesz do lekarz z wychudzoną, karłowatą świnką, wet mówi, że jest ok, a ty wychodzisz zadowolona, że cię uspokoił? Po to chodziłaś do tej lekarki - po spokój? Nie zwalaj na weta, kupiłaś bez szemrania wszystkie jej diagnozy. Informacji zaczęłaś szukać dopiero jak świnka zaczęła umierać. Nie oszukuj się - przy tym poziomie uważności Zgredek by nie przeżył tak czy inaczej.
Druga świnka jest chuda i niedorozwinięta, ma przerośnięte zęby, nie bobczy. Jej stan jest tragiczny, a wszystko wskazuje na zaniedbanie. Natomiast opiekunka sprawia wrażenie kogoś, kto 1)nie chce zobaczyć powagi sytuacji, 2) unika jak może wyciągania wniosków, dzięki czemu nie zrobi ani kroku w przód, w dziedzinie opieki nad zwierzętami. Bardzo proszę, nie szukaj wśród moich tymczasów, dużo wody upłynie zanim wydam ci świnkę :sadness:
Zaffiro

Re: Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: Zaffiro »

Jak dla mnie nieco zbyt ostra opinia ponieważ wiem doskonale jacy nieudolni potrafią być weterynarze, a tak naprawdę to własnie oni posiadają wiedzę z którą powinni się dzielić z właścicielami swoich pupili. Dziewczyna po prostu zaufała swojemu weterynarzowi i nie widzę w tym nic złego, ani nienormalnego. Co prawda w tym wypadku to był błąd za który Kasiula zapłaciła już wysoka cenę, ale nikt nie był w stanie przewidzieć jak niekompetentny jest ten weterynarz i tak naprawdę tylko on powinien się za to wstydzić najbardziej. Zaufanie do weterynarzy jest zupełnie normalne. Ja gdybym im nie ufała to chyba bym do nich nie chodziła bo we wszystkim widziałabym złe działania i porady. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ufam swojemu weterynarzowi, ale zachowuje też ostrożność. Wszystkie informacje sprawdzam, dużo czytam jeśli coś mnie niepokoi, a potem zasypuje weterynarza mnóstwem pytań, na które oczekuje konkretnych odpowiedzi. Najważniejsze jest żeby często obserwować swojego zwierzaka, bo wszystkie szczegółowe informacje przekazane weterynarzowi mogą pomóc w postawieniu prawidłowej diagnozy. Warto również dużo czytać i być przygotowanym, żeby nie dać sobie mydlić oczu fałszywymi informacjami. Przede wszystkim nie bać się pytać. Kto pyta nie błądzi. Takie rady mam dla Kasiuli bo krytykować nie będę. Uważam, że nie mam do tego prawa.
kasiula2612

Re: Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: kasiula2612 »

Weterynarza, do którego teraz trafiłam, zasypałam pytaniami. Odpowiedział na każde, tłumaczył cierpliwie, dużo dodał od siebie. Tłumaczył wszystko co trzeba zrobić i dlaczego to trzeba zrobić. Tłumaczył jakie będą konsekwencje i jak wtedy zająć się prosiakiem.
Niczego przede mną nie ukrywał, choć nie były to fajne rzeczy. Konkretny facet. Zachowuję jednak ostrożność.

Poczułam jednocześnie żal, że Zgredek był do uratowania, oraz przypływ sił, aby walczyć o Malutkiego. I walczę. Dokarmiam go cały czas, dzisiaj całkiem ładnie zjadł. Poza tym jak tylko odstawiałam go od strzykawki to szedł pić, a potem zazwyczaj skubał sianko. Dużo sianka :) Skrobał też marchewkę. Nic więcej mu nie daję, ma jeść dużo papki i siana i tak na szczęście jest.

Jutro jedziemy na ważenie i skracanie siekaczy, zabieram też bobki do badania. Bobki nie są jakieś super, mocno mizerne jeszcze, ale będzie co badać. Nie wiem ile się czeka na wyniki, ale jak tylko będą to zaczynamy leczenie. Teraz walczymy o to, żeby prosiak jak najwięcej jadł.

Z nowym prosiaczkiem oczywiście wstrzymuję się do całkowitego wyleczenia Małego. Zrobię co w mojej mocy, aby się udało.
Dziękuję za wsparcie :świnka1:
Awatar użytkownika
pucka69
Wiceprezes ds. finansowych
Posty: 13512
Rejestracja: 07 lip 2013, 18:40
Miejscowość: Warszawa - Ursynów
Lokalizacja: Warszawa - Ursynów
Kontakt:

Re: Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: pucka69 »

Bobki najlepiej zbierać te najbrzydsze, najgorzej wyglądające.
Obrazek
kasiula2612

Re: Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: kasiula2612 »

pucka69 pisze:Bobki najlepiej zbierać te najbrzydsze, najgorzej wyglądające.
Wet mówił podobnie. Przy okazji chciałabym jeszcze spytać ile tych bobków potrzeba do badania?
Awatar użytkownika
pucka69
Wiceprezes ds. finansowych
Posty: 13512
Rejestracja: 07 lip 2013, 18:40
Miejscowość: Warszawa - Ursynów
Lokalizacja: Warszawa - Ursynów
Kontakt:

Re: Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: pucka69 »

Najlepiej z 3-4 dni, nie wiem po kilka ( 5-10) bobków z każdego dnia. Do czasu oddania do badania trzymać w chłodnym miejscu, zawinięte w folię aluminiową.
Obrazek
Awatar użytkownika
gren
Posty: 1416
Rejestracja: 14 wrz 2013, 19:21
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa, Targówek
Kontakt:

Re: Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: gren »

Ja zbierałam po 5 bobków przez trzy dni. I oczywiście trzymałam w lodówce :roll: ,szczelnie zawinięte w torebce śniadaniowej żeby nie wyschły.
Dawna grenouille ;)
kasiula2612

Re: Mały prosiak - ratowanie życia

Post autor: kasiula2612 »

A suche już się w ogóle nie nadają? Tyle świeżych na pewno nie uda mi się zebrać :(
ODPOWIEDZ

Wróć do „Inne”