Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
Zaczynam nowy temat, ponieważ mam pewien problem i liczę na Waszą pomoc i rady. Wypatrzyłam w ogłoszeniu zamieszczonym w necie 2 małe świnki (obecnie mają po ok. 7 tygodni), które bardzo mi się spodobały. Ponad miesiąc temu odszedł mój prosiak, który spędził ze mną ponad 5 lat (opisałam naszą historię w dziale problemy z zębami) i jakoś tak podświadomie zaczęłam się rozglądać za świnkiem podobnym do niego...No i natknęłam się na chłopaka, który hobbystycznie (od dawna) zajmuje się hodowlą świnek morskich. Rozmawiałam z nim przez telefon i z rozmowy wynikało, że zna się na rzeczy i robi to z zamiłowania. Nie będę tutaj wchodzić w szczegóły - po prostu mnie przekonał. Wybrałam dwie świnki (w necie było zdjęcie kilku prosiaków) i poprosiłam o podanie ich płci i przesłanie mi ich bardziej wyraźnych zdjęć na maila. Chłopak powiedział, że to na 95% samce (na samcach właśnie mi zależało). W dodatku bracia, którzy od początku przebywali razem i się akceptowali. Zdecydowałam się i po kilku dniach pojechaliśmy po nich z moim chłopakiem. Gdy dotarliśmy na miejsce (ponad 80 km w jedną stronę), już zmierzchało. Obejrzałam je na tyle, na ile warunki pogodowe pozwalały i wróciliśmy do domu. Przygotowałam dla nich dużą klatkę z wyposażeniem w postaci domku, mostka itp. Umieściłam je w tej klatce i obserwowałam. To było w środę 9 października. Od początku coś mi nie dawało spokoju w kwestii płci jednej ze świnek. Była mniejsza, bardziej dzika, wydawała nieco inne odgłosy, niż druga. Poza tym, obejrzałam ją dokładnie i po tych oględzinach moje podejrzenia się jeszcze bardziej wzmocniły. Moje poprzednie świnki zawsze były samcami, więc wygląd narządów samiczek "znam" jedynie ze zdjęć i obrazków. Mimo to, podejrzany samiec po każdym kolejnym oglądaniu z każdej strony wydawał mi się coraz bardziej samiczką. W końcu, mając już 95% pewność pojechaliśmy do weta (żeby ostatecznie ustalić płeć) i moje przypuszczenia się niestety potwierdziły Natychmiast je rozdzieliłam. Na szczęście miałam starą klatkę, którą mogłam wykorzystać. Umieściłam w niej dziewczynkę. Moje pytanie: CO DALEJ? Przygotowałam domek dla 2 chłopaków. Sytuacja się jednak skomplikowała. Maluchy, gdy były jeszcze razem w nowej klatce, razem spały, przytulały się, brykały, jadły z jednej miski. radośnie sobie pokwikiwały. Od momentu rozłączenia oba prosiaki są bardziej ciche, smutne...Siedzą zakopane w sianku Od czasu do czasu się głośno nawołują i wtedy serce mi pęka zaczyna Pchełka, po czym dołącza do niej brat. Piski, kwiki, nerwowe bieganie po klatkach...Po chwili wszystko cichnie...W pierwszej chwili pomyślałam o oddaniu jej do adopcji. Nie po to przecież urządziłam fajne mieszkanko, żeby przebywał w nim chłopak, a mała zmuszona była mieszkać w dużo mniejszej klatce Na drugą tak dużą klatkę nie mam miejsca...Zrobiłabym wszystko, żeby znaleźć jej kochający, ciepły dom. I wiem, że to chyba najlepsze rozwiązanie Mała jest cudowna. Ruchliwa, ciekawska, sprytna. Przez pierwszy dzień, może dwa, była bardzo nieufna i bojaźliwa, ale od piątku pozwala już wyjąć siebie z klatki, położyć w kocyku na kolanach. Je z ręki zieleninę, pod wpływem głaskania się rozpłaszcza i kilka razy nawet ziewnęła! Będzie mi trudno ją oddać Ale widzę, że w obecnej sytuacji nie jest dobrze. Maluchy czują, że brakuje ich towarzysza, z którym spały, bawiły się i jadły. Biorę je jak najwięcej na ręce, żeby nie czuły się samotne...ale to nie to samo. I teraz pada moje pytanie: zostawić ją, czy oddać? Czy ktoś z was miał/ma może taką sytuację? Można opiekować się dwiema świnkami różnej płci? Tzn....wiadomo, że można Miałam raczej na myśli to, czy takie rozwiązanie jest właściwe? Czasem podrzucałam moje zwierzaki rodzicom (podczas dłuższych wyjazdów), którzy mieszkają jednak w innym mieście. Zawsze zawoziłam je w transporterze pociągiem lub samochodem (królik, świnka morska). Mając samca i samiczkę (w dodatku rodzeństwo) nie mogłabym przewozić ich w jednym transporterze. Poza tym, u rodziców jest tylko jedna klatka, którą można by wykorzystać. Wiem, że wszystko można zorganizować. Tylko czy nie lepiej oddać ją pod opiekę kochającemu opiekunowi, dopóki jest mała, a dla mojego chłopca dobrać kolegę? Cieszyłam się, że będą razem, bez konieczności łączenia od razu dwaj chłopcy...a tu klops! Poradźcie proszę!!!!
Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
A nie myślałaś nad kastracją samca? Bo trzymanie samca z samicą to jedyne wyjście kastracja.
Sorry jeśli pisałaś o tym ale pogubiłam się w tekście
Sorry jeśli pisałaś o tym ale pogubiłam się w tekście
Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
Myślałam, ale one są jeszcze takie małe...Nie wiem, ale jakoś wzdragam się na myśl o wykonaniu takiego zabiegu bez wyraźnych wskazań medycznych...
Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
Fionka (http://www.forum.swinkimorskie.eu/membe ... file&u=674) teraz będzie kastrować samca bo chce go połączyć z samiczkami. To nie jest trudny i jakoś strasznie niebezpieczny zabieg. Mozna wykonać już go gdy samiec ma 6 lub 4 tygodnie. Im młodszy organizm to chyba lepiej znosi zabieg. Wiesz ile osób tu na forum kastrowało samce bo chciało połączyć je z samiczkami? Dużo Tu masz przykład jak dzielnie chłopak zniósł zabieg
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=27&t=961
Kastracja w twoim przypadku to chyba jedyne wyjście, jeszcze możesz dla samca adoptować kolegę a dla samiczki koleżankę. To jedyne wyjścia.
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=27&t=961
Kastracja w twoim przypadku to chyba jedyne wyjście, jeszcze możesz dla samca adoptować kolegę a dla samiczki koleżankę. To jedyne wyjścia.
Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
Nie mogę sobie pozwolić na 4 świnki To już prawdziwe stado, a ja kilka razy do roku wyjeżdżam i podrzucam zwierzaki rodzicom. Przy 4 świniakach byłoby trudno
Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
W dodatku kastracja jest bezpieczniejsza od sterylki
Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
Ale czy jest bezpieczna? Czy prosiak będzie sobą? Jednego nie rozumiem...Skoro kastarcja polega na usunięciu jąder, które przecież produkują testosteron, to jak to możliwe, że zwierzę odczuwa popęd płciowy i jest tak samo aktywne seksualnie, jak przed zabiegiem
- kimera
- Moderator globalny
- Posty: 3161
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
- Miejscowość: Łódź
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
Zachowania płciowe nie są uzależnione wyłącznie od obecności testosteronu.
To samo dotyczy kastratów wielu innych gatunków ssaków, także ludzi-eunuchów.
To samo dotyczy kastratów wielu innych gatunków ssaków, także ludzi-eunuchów.
Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
Tak jak już wspomniano, popęd płciowy to nie tylko testosteron. Zwierzę jest tym samym zwierzakiem co przed zabiegiem, tylko spokojniejszym no i może być bez obaw trzymany z samicami
Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?
Ja jednak rozważałabym oddanie np. SPŚM samiczki i wzięcie samca. By oszczędzić bólu. Tymbardziej, że prosiaki są ewidentnie z pseudohodowli co niesie za sobą ryzyko, że mają ukryte choroby, bądź są po prostu słabsze. Jeśli nie jesteś bardzo mocno związana, nie ryzykowałabym.
edit. i warto iść ze świnkodziewczynką na usg, bo może doszło do kazirodztwa.
edit. i warto iść ze świnkodziewczynką na usg, bo może doszło do kazirodztwa.