Tak, właśnie Assia mnie zmobilizowała do działania. Napisałam jeszcze raz maila do laboratorium, jeśli mi odpiszą, że jednak nie mogę sama, to wtedy poszukam innego weta, za pośrednictwem którego będę mogła to zrobić.
Alfredo zawsze po każdej wizycie u weta, nawet jeśli jechał tylko do towarzystwa, był WYCZERPANY...
Lilith, moje miśki, zanim skończyły 2 lata, to może tylko raz czy dwa były u weta.... Ale myślałam, że latanie po lekarzach zacznie się tak po 4-5 latach ich życia....a nie po 3. Wczoraj mama zdała mi relację, że wszystko dobrze. Nawet sobie pogawędkę wszyscy ucięli, jak im dawała lekarstwa

A na koniec zapomniała dać wit C i wieczorem chciała dać, to Alfredo bez problemu, a Żurek za nic (a z tym akurat nie ma ostatnio problemu), uciekał i uciekał, nie i nie, i tak po całej zagrodzie przez 10minut. Aż w końcu stanął na środku zagrody, spojrzał na moją mamę i polizał strzykawkę....

Zwodził ją zwodził aż w końcu chyba żal się mu jej zrobiło....