Jak tak rozdzielałam te zielska i zapaszek się unosił, to Żuruś biegał po zagrodzie i był wyraźnie podekscytowany

Normalnie czuł, że obok takie pyszności
Ale powiem Wam szczerze, że miłość do świń duża, ale się narobiłam przy tym zielsku... Najpierw jakieś 2-3 h łaziłam po polu a potem drugie tyle wiązałam i wieszałam... I jeszcze robale ciągle wyłaziły i trzeba je było łapać i za okno wywalać...ble ble. Ale wiem, że smak takich świeżo suszonych ziółek dla miśków to będzie pierwsza klasa

starczy pewnie na tydzień...może ciut dłużej...a do zimy daleko. To tak jak na wycieczkę się zabiera żarcie, a zjada się wszystko jeszcze zanim pociąg ruszy
