Siula, co racja to racja
Mig od dziś wraca do pracy. Nawet się poświęciłam i wzięłam wczoraj wolne, żeby powozić go po lekarzach pracy (musiał odwiedzić 2 + 1 wystawiający zaśw o zakończonym leczeniu...).
I skorzystałam z wolnego i pojechaliśmy z Homciem na badania kontrolne. Mocz o dziwo piękny - nawet jeśli nie je karmy na struwity (bo nie chce, nie że mu nie daję...). Co jak dla mnie oznacza, że H nie ma skłonności do struwitów, tylko wtedy musiało mu się nazbierać po tym epizodzie z zespołem przedsionkowym...
Pozostałe parametry we krwi ok, ale niestety poza nerkami...... No. Ja wiem, że już niedużo mu zostało, ale ciągle myślałam, że jednak jakoś to będzie. Od poniedziałku zaczynamy podawać kroplówki, w poniedziałek dr Michał nauczy mnie podawać i potem 1-2 x w tyg sama w domu będę robić. Jak zaczęłam czytać po necie o karmie na nerki, to wyczytałam, że przy chorobach nerek towarzyszy brak apetytu. Więc może to jest przyczyną, bo H od dłuższego czasu bardzo mało je. Nawet pasztetów nie chce, jedynie royal canin jeszcze jako tako, ale innych firm nie. Więc dziś skoczę do znielubianego zoologa i kupię (nie będę patrzeć w stronę akwariów...).
Naprawdę ciężko mi radzić sobie z Homerem. Spacery z nim są okropne. Przejście dookoła bloku trwa 30 minut, a trwałoby 5 ze zdrowym psem. Znoszenie 14 kg nie jest łatwe. Na szczęście Mig już jest ok, więc wychodzimy pół na pół. Masujemy 2x dziennie po 10 minut. Dajemy tabletki. Kontrolujemy. A jednak ciągle mam wrażenie, że robię za mało... Że jeszcze coś by można było zrobić. Ale co? Jak ja nawet nie wiem, czy jest sens, bo nie wiem ile on ma lat... A może on w schronisku jakoś się trzymał, bo musiała a u mnie może sobie pozwolić na choroby... Np bo u mnie strasznie dużo rzeczy mu się przytrafiło... Smutno mi
Przynajmniej świniaki mają się naprawdę dobrze. Żur produkuje boby na potęgę. Mietek bryka. Z Żurkiem nie byłam na kontroli już ładnych kilka miesięcy.