
Byliśmy wczoraj dwa razy u dr Asi, rano miał robione usg, które nic nie wykazało. Na szczęście udało się pobrać krew na biochemię. Teoś tak się zaslinił, że zębów trzonowych nie dało się obejrzeć. Dostał witaminowy zastrzyk. Poszłam z nim jeszcze raz po 16-tej, ślinienie ustąpiło więc dr w pycholka zajrzała i z zębami nie ma dramatu. Niestety tak jak podejrzewałam znowu wątroba.
Ogólnie mały ma się dobrze. Myślę, że jest starszą świnką niż się wydawało. Odebrany był chyba na początku kwietnia 2015r., ile wtedy mógł mieć trudno powiedzieć. Bardzo mi przypomina mojego pierwszego adopciaka Stasia, który miał starcze zwiotczenie mięśni rzuchwy. U Teodora wyglada to bardzo podobnie, szybko postępuje.
Przestał radzić sobie z jedzeniem, warzywa lub jabłko wcina jak pokrojone są w paseczki, z większego kawałka nie odgryzie. Karmę drobię mu na małe kawałki i te bardziej kruche zjada, te które są twarde niestety potrzyma trochę w pyszczku, pomiędli i wypluwa (najbardziej smaczne są te twarde - wiadomo). Rozmaczam w wodzie, wtedy też podjada, oczywiście dokarmiam ratunkową, którą chętnie zjada. Idziemy zaraz do dr Asi i zobaczymy.