Fisiulka dziękuje wszystkim za życzenia
Ale dzisiaj się narobiło. Wstałam i standardowo jak co dzień wypuściłam państwa Cwaniaków. Przeszłam koło klatki dziewczyn, powiedziałam im cześć i poszłam pod prysznic. Jeszcze jak się wycierałam w łazience to słyszę jakieś świńskie larmo. Wychodzę a pod stołem Cwaniak, Panda i Teśka. Szok jak to możliwe, że puszczeni są wszyscy na raz. Okazało się, że mój mąż nie zamknął dziewczyn na noc bo Tesia gnębiła Fiśkę a ja w porannym amoku nie zauważyłam, że klatka jest otwarta, dziewczyny siedziały grzecznie w klatce i jakoś otwarte drzwiczki nie zwróciły mojej uwagi

Teśka była tak nabuzowana, jeszcze przez pół godziny jak byli rozdzieleni to szczękała zębami i darła się strasznie. Fiśka przerażona, matka oczywiście musiała ja poganiać żeby się wyżyć

Jedynie Cwaniak i Panda zachowywali się normalnie. Musiało być ostro bo pod stołem znalazłam sierść Tesi i białe futerko, mam nadzieję, że Cwaniaka a nie małej Pandzioszki. Obejrzałam wszystkim, ran nie zauważyłam. Jestem mega zła na siebie. Zachowałam się jak nieodpowiedzialna gówniara, fakt że nieświadomie ale jednak

Teraz będą mnie męczyć wyrzuty sumienia i słusznie następnym razem sprawdzę czy na pewno tylko jednak klatka jest otwarta.
A najlepsze jest to, że jak działo się całe te larmo to mój mąż spał sobie jak gdyby nigdy nic. Dostało się jemu za to, że jak mógł nic nie słyszeć
