Wydaje mi się, że jest jakby lepiej. Nie pomaga, że u nas nadal grzeją, w nocy rurki są gorące, w mieszkaniu mimo otwartych okien jest w najchłodniejszym miejscu 26 stopni. Nie mogę robić przeciągu w pokoju Myszy z oczywistych względów, także dlatego, że na trasie podmuchu śpi Burakura, która ten pokój ze świniami dzielnie dzieli że to jej pokój bym się powiedzieć nie ośmieliła
Trzymamy cały czas! Ja o pokoju, w którym śpię, mówię "mój", ale czasem mam potężne wątpliwości, bo kreatywny wystrój wnętrza jest w większości dziełem Sierściuchów. Najwyraźniej towarzystwo zespołowo uznało, że brakuje mi fantazji.
Nie chcę się przedwcześnie cieszyć, ale wczoraj, kiedy wsadziłam rękę do klatki, podbiegły w oczekiwaniu zielonego wszystkie trzy
Mysza ma też zupełnie inne spojrzenie, takie żywe i zainteresowane światem.
Nie chudnie a nawet odrobinę przybrała, przy verafloxie to raczej się nie tyje, więc jest chyba w miarę.
No nie wiem, jutro się dr Agata wypowie, ale zdaniem stada to ona jest chyba zdrowa, gdyż po raz pierwszy od śmierci Apy od wczoraj Otonia drze się o jedzenie jak mnie słyszy. Cały czas była cisza, chyba nie mogły 3 miesiące być w żałobie, raczej wiązałam to z ich przekonaniem, że z Myszą kiepsko. Mysza też raczej jest zdania że jest raczej ok, ale zobaczymy, co powiedzą doktory.
No i licho.
Jest może trochę lepiej, ale bez przesady. Dostała nebulizację, nebud plus gentamycyna. Veraflox nadal, on działa też na beztlenowce.
Martwimy się.