Rzeczywiście
A teraz trochę poważniej niestety.
Buniaczek mam wrażenie, że niedługo pójdzie już Dropsa i spółkę odwiedzić. Tylne nóżki bardzo słabo jej działają (ona ma zwyrodnienie kręgosłupa w okolicy miednicy i coś w tylnych nóżkach). Dostawała zastrzyki przeciwbólowe na to które trochę pomagały, a alternatywą jest steryd, który chyba ma jakieś poważne skutki uboczne. Chuda jest prawie tak jak w tym najgorszym okresie rok temu w okolicach sylwestra kiedy była skompresowana jako buniak.rar (słynne zdjęcie z bananem dla skali). Raz ją interesuje jedzenie, raz nie. Wczoraj posiedziała trochę ze mną to całkiem ładnie jadła mazię i brokuła z pietruszką. Nie lubi towarzystwa innych świń, od Blanki ucieka albo głośno i długo kwiczy bo tamta ją od czasu do czasu użre w tyłek, albo jak ma lepszy dzień to sama ją po dziobie kłapnie. Majkę odpędza a przez ten czas od kiedy Blanka jest to jednak trzymały się z Majką razem przez najeźdźcą.
Nieśmiało zaczynam zastanawiać się nad rozwiązaniem ostatecznym jeżeli będzie już całkiem niemobilna. Teżet mówi że bez sensu, nie po to ją tyle razy ratowałam od śmierci. Ech... Nie wiem jaki jest etycznie dobry moment w którym dalsze życie świniaka to tylko przedłużanie cierpienia. Z chomikami mam tu doświadczenie, wiem, jak wygląda starość i wszystko co się z nią wiąże, ale ze świniami to nie wiem.