Serce me rośnie bo dziś Bunia pierwszy raz w życiu podeszła do mnie sama z dziobkiem wyciągniętym. Co prawda chciała wydusić ode mnie jakieś żarło maziste ale co tam. Liczy się

Dziś również Blanka pierwszy raz w życiu sama wskoczyła mi na kolana. Co prawda dlatego że była tam Bunia jedząca ze strzykawki ale co tam, liczy się
Blanka normalnie tak mi pomaga.. tak pomaga dziecina... Jak wymieniam podkłady na podłodze (a dziś przyszło 120 sztuk kolejnych

) to tak łazi mi na i pod że można paść. Jak posmyram po tyłku to ucieka rączo prukając ale zaraz zawraca i znowu przeszkadza. A przy karmieniu piratki zawsze kombinuje jakby tu wywalić filiżankę z wodą, otworzyć pudełko z proszkiem albo wepchnąć dziób do pojemnika z mazią rozrobioną. Dziś np trzymam pojemniczek w dłoni, skoncentrowana na Buni dziobku żującym, a tu nagle czuję ciężar ogromny dwóch Blankowych łap na tymże pojemniczku. I dziób już cały zanurzony. Co jakiś czas tylko ją odpychałam coby dla Buniaka strzykawką zaczerpnąć... A potem tylko wystarczy resztki zostawić na podłodze i znajdzie się jakiś odkurzacz co powylizuje.
sosnowa, w dziurze to Blanka siedziała a ona dodatkowego żarła nie potrzebuje jak widać po kuprze

A Buniak to w takie szpary włazi i nie wyłazi potem przed dłuuugi czas jak ma okazję i nie bardzo chce wtedy jeść.
Asita, nie jadły nigdy suszonego topinamburu, nie wiem czy by jej podpasował...