Mroku odszedł..
Najdzielniejsza świnka, jaką znałam.
I żadne słowa nie wyrażą, jak ważny był dla mnie.
Jeszcze we wtorek (30.07) byliśmy na kontroli u dr Judyty. Dr chwaliła, że tak ładnie się oczyścił i goi się. Mnie martwiło trochę, że sam się nie bierze za jedzenie, że mimo dokarmiania w sporych porcjach nie odbudowuje masy. Ale było całkiem nieźle, naprawdę- jadł tak chętnie, aż wspinał się niecierpliwie na kratki, by prędzej dostać strzykawke. Nie wyglądał na cierpiącego, pomimo tej dziury w policzku.
Aż do wczoraj rana, kiedy przed pracą chciałam go nakarmić. Był słaby, jakby skurczył się o połowę. Nie trzymał temperatury, nie był zainteresowany jedzeniem, Oddychał płyciutko i jakby co drugi raz. Było jasne, że to koniec i że cokolwiek bym nie zrobiła, to już nic nie da.. Ucałowałam go i pożegnałam. Ale czekał na mnie jeszcze do wieczora. Odszedł cichutko, spokojnie i mam nadzieję, że bez cierpienia..
Do zobaczenia Kochany
Dziękuję Wirtualnym Opiekunom oraz dr Judycie za wspaniałą opiekę nad Mrokiem.