O świnkach (po)morskich, które odeszły... Luna [*] 7.04.2024

[martuś]

Bardzo mi przykro jakaś czarna seria ostatnio panuje
Dla Polarka

[swissi]

[sosnowa]

[silje]

Długo nie mogłam się przełamać, by tutaj napisać..
10 sierpnia odszedł Tytus. Był zwrotem z adopcji (Kos i Dzięcioł). Zostali oddani z przyczyn osobistych. Szybko się okazało, że Kos (który u mnie otrzymał dumne imię Tytus) ma wielkiego guza w okolicy sutka. Hispat wyszedł kiepsko, rokowania bardzo ostrożne. Wszyscy w domu szybko pokochali te dwie piękne, czarne świnki. A że szanse na adopcję były i tak słabe- zostali z nami. Mimo szybkiej interwencji guz zdążył jednak dać przerzuty.. Po kilku miesiącach był już wszędzie. Spełnił się najgorszy scenariusz.
Mało kiedy wyjeżdżam gdziekolwiek na dłużej niż 2 dni, a Tytus odszedł akurat wtedy, gdy mnie nie było. Wiem, że i tak nic nie mogłabym zrobić, ale źle mi z tym.. Ogólnie nie mogę się z tym pogodzić, że odchodzi mi kolejna świnka. Kolejna piękna i dorodna. Ile razy można przeżywać to samo? Ile razy można kopać dołki? Odeszło już 18 moich świnek i kilka ukochanych tymczasów. Choćby człowiek na głowie stawał, to czasem nie zdziała nic.. Czuję permanentną pustkę.

Dla Tytusa
Do zobaczenia..

[zwierzur]

[sosnowa]

[Siula]

Bardzo współczuję... Dla Tytusa

[porcella]

[martuś]

Strasznie mi przykro pamiętaj, że u Ciebie były kochane i rozpieszczane do końca

[gunia]