Wróciłam. Trochę się pourlopowaliśmy nad jeziorkiem. Fotek Kluskom narobiłam, teraz tylko znaleźć chęci by je gdzieś uploadować i powrzucać.
Gdy temperatura była znośna to świniaki lądowały na trawniku jako kosiarki, przy okazji nawoziły trawkę.
Moja kochana Słodzinka. Ona jest cudna, ma zawsze taki nieogar na pysiu xD
A tu Ekscelencja Klusencja ze swoim podwładnym od karmienia i miziania
Czasami je puszczałam bez zagrody, ale te skubane od razu chciały zwiedzać, znaczy Gaga pierwsza, Zosia za nią. Jak raz się schowały koło drzewa, to zrobiły wyleż na szyszkach i igliwiu, że im wygodnie było... Potem wrzucę zdjęcie.
W ogóle tak ślicznie kopytka wywalają, nawet Zosia! Zwłaszcza jak leżały z nami w łóżku.
Jakiegoś razu oglądaliśmy z lubym anime, a Gaga gdzieś pod kołdrą się szlajała, w końcu znalazła idealne miejsce do położenia się - moje stopy, grzała je jak mały piesek
Miały też niespokojne chwile. Jednego dnia Zośka zaczęła strasznie burkać na Gagę, myślałam że może ruja. W nocy zaczęło się piekło, latała za Malutką po całej klatce, Gaga z przerażenia krzyczała, była gwałcona. Pierwszy raz takie coś się stało.
Jak zabrałam Zosię do łóżka (obok była klatka), to ciągle siedziała na krawędzi i patrzyła na Gagę, któa siedziała pod hamakiem, co dziwne ona też wyglądała. Po odłożeniu była tylko chwila spokoju, znowu ganianie do upadłego. Jak zmęczyły się to kładły się gdzie akurat stały i drzemały, by potem ponownie zacząć szaleć. Jedzenie też na chwile uspokajało gonitwy. Gdy wzięłam Gagę do łóżka, to Zośka czatowała przy kratkach. Byliśmy zmuszeniu rozdzielić je na jakiś czas. Luby trzymał Zośkę, a ja Gagę. Minimalne zbliżenie ich do siebie powodowało krzyk Gagi i turkanie Zośki. Już bałam się, że się pokłóciły na dobre, ale kilka godzin osobno jakoś załagodziło wszystko i od tego czasu jest spokój, żadnego gwałcenia i ganiania. Do teraz nie mam pojęcia co spowodowało takie zachowanie Zosi.