U mnie też różnie bywało. Teraz jest dobrze(no prawie), ale przeszliśmy wcześniej rok tragedii, chorób i śmierci, ciągłego leczenia i stratę dwóch prosiaków w krótkim czasie, a do tego trwałe fochy między dwójką prosiaków, którzy byli zgranym stadem....do czasu....
U mnie wyjścia nie było- chłopy źle znosiły samotność, a opcji połączenia z resztą bandytów nie było- tak oto dorobiłam się 6 sztuk

No nic, trzymam mocno za zdrówko Rysia(i udane zakupy
