
Próbowałam Majkę namówić żeby coś nowego skrobnęła ale twierdzi że jest jeszcze zmęczona po ostatnim razie. Bunia za to się zainteresowała tym pomysłem, z tym że powiedziała że sama pisać nie będzie, że może ewentualnie tylko podyktować. Co prawda jak widać Bunia nie ma o mnie najlepszego zdania ale uległam i spisuję to co tam mi nad uchem kwika:
(Zapis 2)
Dzień 471 mojej niewoli u Dużej znanej pod pseudonimem Joanna Ch.
Nasze więzienie zwane przez Mój Podnóżek Majkę domem niedawno się powiększyło. Dostałyśmy dodatkową celę na piętrze, z widokiem na kuchnię. I dobrze, teraz lepiej widzę co się tam przy lodówce wyrabia i mogę interweniować. Tylko czasem powstają przez te nowe piętro zatargi na klatce schodowej, bo ta durna Majka musi wchodzić akurat wtedy kiedy ja schodzę. Nasze więzienie jest w stylu tradycyjnym, są kraty (co prawda poziome a nie pionowe) itp itd. Kanalizacji brak więc wstyd mówić... musimy robić pod siebie. I to tylko z tego względu, nie dlatego że lubimy poleżeć w kałuży!!!
Na wyżywienie nie mogę w sumie narzekać, klawisz Joanna przynosi je regularnie. Czasem trzeba ją trochę pogonić bo jak to - jest w domu już całą minutę a ja jeszcze nie mam ogórka??? Znam swoje prawa!!! Spacerniak jest co prawda stale otwarty ale nie jestem taka durna żeby tak zaraz na niego wychodzić. Wiadomo co się tam czai? Może jakiś Peruwiańczyk z patelnią i przyprawami? Co prawda do tej pory nie zdołali mnie przerobić na kotleta ale to nie dlatego że nie próbują. Próbują, a jakże, codziennie, ale ja głośno protestuję i tylko to mi ocala życie. Tu trzeba mieć oczy dookoła głowy, nigdy nie wiadomo kiedy przestaną karmić a zaczną panierować. Toteż patroluję okolicę moim czujnym okiem. Widzę wszystko. Majka twierdzi że mam przez to permanentny maniakalny wytrzeszcz. Nie wiem skąd ona zna takie słownictwo. Poza tym, odezwała się ta co przez grzywkę świata nie widzi...
Właśnie wrócił klawisz numer 2, z żarciem. Więc krzyczymy! Pełen brzuch to niezbywalne i przyrodzone prawo świniaka. Klawisz twierdzi co prawda że w torbie ma tylko chleb i ser i że to by nam nie smakowało ale ja już swoje wiem. W szeleszczącej torebce muszą być jakieś warzywa, ex definitione. Tak ja to widzę. Czasem nas próbują oszukiwać że wcale nie, że to pusty worek na śmieci, ale nas się nie da zwieść! Krzyczymy aż nasze żądania zostają spełnione! To znaczy ja krzyczę pierwsza, bo ja pierwsza wszystko zauważam. Bo ja stoję na patrolu przy drzwiczkach i słucham i niucham i wyciągam szyję żeby lepiej zobaczyć. Podnóżek jest taka trochę, no, mało spostrzegawcza, więc przyłącza się do moich krzyków gdzieś po minucie, jak już się obudzi i ogarnie.
Dobra, idę patrolować bo beze mnie to Majka zginie jak nic!