Jakby lepiej z Loczka łapkami, chyba kuracja działa.
Nadal poszukujemy Cortaflexu.
A dzisiaj niechcący wywołałam awanturę dziką. Na wybieg poranny po śniadaniu puściłam na chwilę Matiego. No i Entropia dosłownie w sekundę zmieniła się w rozżartą, wściekłą heterę - pogoniła obu, najgorzej oberwał Loczek. Zabrałam zgagę, a panowie w niezłej komitywie jakiś czas sobie połazili w krótkim pociągu. (wieczorem wstawię filmik).
Za to po powrocie Loczka do klatki, Entropia tak strasznie go zwymyślała, a nawet pogoniła, że zawalili trap, Loczek biedak z kwikiem zwiał na legowisko, a ta szczękając na niego. Uspokoiła się dopiero, jak sypnęłam ziółek - widać żarcie jest jednak najlepszym lekiem na cale zło w przypadku Entropii...
Tak serio, to myślę, że ona to robi ze strachu - każda nowa świnka wywołuje panikę. Inna rzecz, że z Matim po sąsiedzku mieszkają już kilka tygodni i nieraz widziałam, jak się przez kraty niuchają...