Na FB nie będę ogłaszać, ale tutaj owszem, żeby nikt nie myślał, że jestem prosię, zapominam o zobowiązaniach itp...
zwłaszcza @Lidka1 i @Zwierzur
Otóż numer stulecia: mam odrę... tak tuż przed emeryturą
Było tak: nie chorowałam jako dziecko, więc ze względu na liczne ostatnio w Wawie i okolicy przypadki, zaszczepiłam się (to jest MMR, czyli odra+świnka+różyczka). 20 grudnia. Odczyny poszczepienne po MMR są jakoś po 10 dniach i w tym też czasie padłam z katarem i gorączką. Dzisiaj w nocy nareszcie wysypało mnie równo, jak w podręczniku chorób dzieci. Mam leżeć póki gorączka, łykać telfast przeciwalergiczny, żeby mniej swędziało. Nie wychodzić z domu, póki wysypka.
Albo to ostry poszczepienny, albo złapałam w tramwaju cudzą odrę i trafiła na świeżą szczepionkę, więc już się wytworzyły przeciwciała, tak, czy inaczej postać tzw. poronna, bez kaszlu. Aczkolwiek, jak tak wygląda poronna, to nie chciałabym mieć pełnej.
Jak się kto nie szczepił i nie chorował, niech wyciągnie wniosek.

- stąd ten post "edukacyjny"
Na szczęście świnki nie chorują, najwyżej wędzą się we własnym sosie, chyba, że zlituje się nad nimi Zoira
