Dziękujemy za komplementy. Mam nadzieję,że Fisiąg będzie u nas szczęśliwa. Super z niej świnka. Już pierwszego dnia nauczyła się wychodzić z klatki! Może nie do końca to dobre było- plus taki,że miała gdzie uciekać jak ją ganiały, minus- jak wyszła z klatki to Matylda siadała w wejściu utrudniając jej powrót

. Pierwszej nocy trochę zadymy robiły( tak od 4 ), głównie Matylda małą ganiała. Wkurzyły mnie i zrobiłam im wybieg od rana, przed pracą. Jak wrócił mój mąż z pracy to Fisiąg bidulka siedziała poza klatka, pod stołem. Wkurzył się, zastawił wyjście z klatki i siedział z nimi tak do wieczora czekając aż się pokochają

. Chyba im to pomogło. Dzisiaj już piąty dzień razem i jest dobrze, jedzą razem, leżą razem. Czasem przegonią młodą, ale ona już tak daleko nie ucieka i nie skrada się do nich znienacka co je denerwowało. Nawet Matylda ją dzisiaj lizała. Fisiąg biega sobie bez krępacji po całej kuchni. Rano uprawiała dzikie biegi, przed klatką mają dywanik, więc jak poczuła go pod łapkami to pędem do klatki i dalej na pięterko i powrót

. Jest niesamowita- jak tylko zobaczy człowieka to zaraz podchodzi, wyciąga pyszczek, bierze jedzenie z ręki i daje się głaskać. Odważna i oswojona świnka i rezydentki też już dziabnęła jak ją chcą odepchnąć od miski. Taka ciekawska i kontaktowa,ciągle się kręci i chrumka i węszy za jedzeniem. Duży też już pokochał, chociaż mówił,że rozetek nie lubi
Rozpisałam się... to teraz zdjęcia!
Koniec wybiegu
