no i jesteśmy. Po 2 miesiącach ale zawsze. Po pierwsze: od 8 września mieszkamy na Polesiu czy praktycznie w poleskim Parku narodowym na zupełnej wsi pięknie położonej bo nad jeziorem. Nazbierałam tu na łąkach skrzypu, pokrzywy , i rożnych ziół. Susza się i niesamowicie pachną.. Dziękujemy tym, którzy do nas zaglądają i interesują ich losy dziewczynek..
Ostatnio przez Minutkę zeszłabym na zawał bo tak wesoło sobie popkornowała w klatce - zagrodzie (jeszcze wtedy bez górnej siatki) i .. nagle się zdziwiła bo znalazła się na podłodze (na szczęście nie jest wysoko) czyli wyskoczyła a ja zdążyłam sekundę wcześniej pomyśleć: "ona może wyskoczyć" ale tylko zdążyłam pomyśleć i Minutka mocno zdziwiona była na podłodze.... trzymałam na rękach Coco i już się stało.. ale na szczęście poza strachem.. nic nikomu się nie stało..
Coco ma się dobrze, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze wazy 1009 czyli już bardzo duuużo

ale też i ładnie wcina wszystko.. Przedwczoraj Coco napędziła mi strachu bo zaczęła furczeć i to mocno.. na szczęście przypomniało mi się, ze to może być lek, który zdążył stracić ważność i w te pędy pobiegłam rozpuściłam nowy i jej podałam i dodatkowo furosemid no i do rana nie było śladu!!! nic nie furczy i się nie dusi!!!

Poza tym jak wspomniałam ze względu na Pchłę - Minutkę Izetka zamieszkałą w swojej kawalerce i ma spokój.. a Coco ma więcej ruchu bo Małą wciąż jej biega albo Ona Ją gania..
A tak oto wygląda nasza piękna okolica:
a tak teraz mieszkają Dziewczyny:
pozdrawiamy Wszystkich!!