Dawno mnie tu nie było (aż dziwne, że wątek nie wyleciał w kosmos, choć o fotkach linkowanych z fejsika nie można tego powiedzieć. No nic, będę dawać oprócz fotek też linki), czas więc na aktualizację.
Stado wygląda teraz mniej więcej tak, czyli nic sie nie zmieniło:
https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5CAA535F
Mniej więcej do połowy listopada nic ciekawego się nie działo. Świnie w sierpniu zaliczyły wyjazdowy wypas na ekologicznej trawce:
https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5C9B4425
Niestety, więcej fotek miałam na telefonie, więc nie chce mi się ich przerzucać. Ale ogólnie wróciły raczej zadowolone.
Jesień minęła bez większych ekscesów. A w połowie listopada rozwiązał się worek z problemami.
Najpierw Momo zachorowała na zapalenie GDO, oczywiście w sobotę wieczorem, bo czemu nie. W poniedziałek pobiegliśmy więc do weta i antybiotyk. Niestety, bardzo kiepsko go znosiła - mimo probiotyku dostała wodnistej biegunki, na szczęście podwojona dawka probiotyku ją zatkała. Trzeba było dokarmiać, była ogólnie wyczerpana i smutna, na szczęście coś tam tez sama jadła. Po pierwszym tygodniu się znacząco poprawiło, więc daliśmy antybiotyk do końca i odtrąbiliśmy zwycięstwo. Okazało się przedwczesne, bo po tygodniu ładnej odbudowy wagi straciła nagle prawie 60g pomimo apetytu. Wróciliśmy więc do probiotyku i na razie działa, a na styczeń mam w planach diagnozę tarczycy. Chwilowo więc probiotyk i smarowanie odparzonych łapek, bo też się nabawiła.
A skoro już przy łapkach jesteśmy, podczas gdy cała nasza uwaga skupiona była na Momo, Serenada postanowiła wyhodować sobie podo trzeciego stopnia. Zajęło jej to 5 dni, dwa dni po wykryciu (i wdrożeniu już terapii) wyglądało tak:
https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5CABEEC0
Podejrzewam naderwanie ostrogi i zakażenie rany, bo ona lubi leżeć we własnych bobach, za to nie lubi się ruszać... Leczenie wciąż trwa i jeszcze potrwa.
Tymczasem Ahsoka najpierw kontuzjowała sobie łapę, potem dostała nagłego, silnego wzdęcia i wymagała wizyty u weta na cito. Co tak ją zdenerwowało, że dwa dni później przednia łapa aż do nadgarstka porosła łuszcząca się skorupą z grzyba. I wyłysiała. Dzisiaj byliśmy po drugą dawkę leku, na szczęście grzyb ładnie schodzi. Przy okazji ponowiliśmy USG (poprzednie było jakieś 5 miesięcy temu) i okazało się, ze duży brzuszek to być może niekoniecznie są wzdęcia. W styczniu będę ją jeszcze konsultować w Trójmieście i być może trzeba ją będzie wysterylizować.
Zaś tydzień temu Skuld spuchła na pyszczku. Dziś miała więc zabieg dentystyczny, bo okazało się, że to jednak kwestia zębów - osobiście obstawiałam przywalenie w coś głową, bo panna jadła z entuzjazmem cały czas. A to były dwie ostrogi na trzonowcach, które rozorały jej policzek. Zabieg zniosła nawet dobrze, choć jest głęboko nieszczęśliwa. Zaczęła nawet sama jeść, choć z ustąpieniem działania leków przeciwbólowych straciła apetyt (następna dawka za półtorej godziny ). Mam nadzieję, że nie trzeba będzie jej dokarmiać, bo któraś z nas z pewnością przypłaci to zawałem.
https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=5CA7027C
Czekam teraz tylko na to, co szykuje dla mnie Domino. Ostatnio strach do klatki zaglądać...
Świnkonomicon: czas chorób
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Świnkonomicon: czas chorób
O rety.
- Candi9
- Posty: 274
- Rejestracja: 14 lut 2016, 16:34
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Świnkonomicon: czas chorób
Jak się worek rozwiązał, to wszystko naraz Współczuję i trzymam kciuki za jak najszybszy koniec chorób.