Oby mi szybko świń wybaczył, bo wytrzymać się z nim nie da

Podawanie leków to katastrofa... Walczy jak lew, żeby tylko przypadkiem mi się nie udało trafić antybiotykiem do pyszczka. Przyznaję, że to naprawdę wielka sztuka - podawanie doustnie niesmacznych leków wkurzonej śwince

Od jutra mój nie-mąż będzie mi pomagał, bo jego się trochę Maniek wstydzi i przynajmniej jest spokojny
Maniek już chyba doszedł do siebie, je, pije, spaceruje sobie, nawet z klatki wychodził. Oczywiście próbował mnie już dzisiaj dziabnąć klika razy. Ale tłumaczę to tym, że jest na mnie wkurzony za to podawanie leków i ciągłe grzebanie przy nim

Jedynie martwią mnie jego bobki. Takie jakieś inne są. Małe, zniekształcone, miękkie. Wczoraj miał normalne po zabiegu, a dzisiaj takie jakieś dziwne. Może to przez leki?
No nic, będę obserwowała uważnie.