
Pierwsza noc minęła bardzo dobrze: co najmniej do drugiej w nocy gadały sobie przez kraty z moim Kapitankiem.
Pomimo, że spędzili noc na gadaniu i łażeniu, rano byli świeżutcy jak stokrotki i głośno kwiczeli o śniadanie.
Planowo dostali lek + i obaj probiotyk.
Gdy wychodziłam z domu, kończyły marchewkę i raźno wydzierały się w kierunku Kapitana, który jest wprost zachwycony nowym sąsiedztwem.