Isiaczek odpoczywa po przegranej walce z nożyczkami
A oto i rezultat..teraz to dopiero nie wiadomo, gdzie początek a gdzie koniec świnki:)
A tak się chłodzimy..
Przyznaję się bez bicia, że kiedy strzygę Isię to nie mam litości - tnę jak popadnie, byle krótko było. Dla niej to przecież bez różnicy jak wygląda, najważniejsza jest wygoda, a i dla mnie Isia zawsze będzie piękna, najpiękniejsza. Poza tym uważam, że taka "fryzura" ją odmładza
Przy okazji odkryłam na pupie łysy placek z małym strupkiem i trochę łupieżu, miejsce niebolesne ani nie drażniące, może jakaś pozostałość grzybka?
Niby oglądałam je wszystkie, ale naprawdę isiowe futro jest po prostu nie do pokonania. Póki co wystrzygłam i posmarowałam imaverolem.
A włosy przy pipusi to chyba już na zawsze zafarbowały na żółto
