Po miesiącu użeraniu się z hodowcą, próbami odebrania malutkiej świnki z Warszawy, szukania transportu i stawaniu na głowie żeby texelka trafiła do mnie, stał się cud

Pewna para z Gdańska akurat wracała z Warszawy i przewieźli świnkę całą i zdrową
Na miejscu bardzo się zdziwiłam, że takie małe dzieciątko zamiast siedzieć w rogu kartonu i drżeć ze strachu, to bardzo śmiało podeszła do ręki, stanęła na tylnych łapkach i przyglądała mi się tymi pięknymi oczkami
Ma takie niesamowite oczy, pod różnym światłem ma inny kolor. Niby "dark eye", a czasem wygląda na rubinowe, a czasem na niebieskie
Teraz tylko wyjaśnić z tą kobietą dlaczego koniec końców nie wysłała mi rodowodu... Szkoda gadać o takiej hodowli
Na koniec trochę słodkości i pierwsze zapoznanie z Karmelem:
