Zgadzam się z Wami, że nawet 140-tka nie jest za wielka tylko, że ja takiej nie zmieszczę u siebie. Będą w 120-tce i rozkładam im codziennie duży wybieg, żeby się wybiegali. Po kilku godzinach są zmęczeni i uprawiają leżing
Jeśli chodzi o moje spostrzeżenia to: na początku Normuś (Gniewko) był głównym prowodyrem zaczepek, a teraz Franio dojrzewa i mu buzują hormony i zrobił się z niego wielki chojrak-zawadiaka o wyglądzie jeżozwierza
Kolejna sprawa: kiedy mają napad zaczepialstwa wobec siebie wchodzę do zagrody i bawię się z nimi, głaszczę, innymi słowy odwracam ich uwagę i to działa

Mają łaskotki i popcornują gdy ich głaszczę z boku po brzuszku

Martwię się tylko co robią jak idę do pracy, rano leżą każdy w swoim domku i tylko głowa im wystaje przez drzwi. Ale co się dzieje później ... nie mam pojęcia. Dlatego też nie cieszę się z doświnienia, bo nie czuję, że to pełny sukces. Na razie wstęp, preludium

Czasem mam jeszcze ciężkie dni, kiedy zachowują się tragicznie. Później jest całkiem ok, ale boję się cieszyć, bo zapeszam. Na razie jest stan zawieszenia. Mam nadzieję, że w końcu jakoś sobie ustalą między sobą co i jak powinno między nimi wyglądać.
Jedna rzecz mi spędza sen z powiek. Czytałam, że dzikie świnki żyją w stadkach złożonych z jednego samca i kilku samiczek. Wobec tego na chłopski rozum te pary dwóch świńskich facetów są wbrew ich naturze. Pewnie stąd te ich walki i kłótnie.
Dzisiejsza waga chłopców:
Normuś 856 g
Franio 544 g
Możliwe kilka gramów różnicy, bo ciężko ich dokładnie zważyć.