Tazos & Cheetos [*] & Malwinka - Tazos chory

Tutaj opowiadamy o naszych pupilach.

Moderator: pastuszek

Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
ODPOWIEDZ
DankaPawlak

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: DankaPawlak »

Hm, przychodzą mi do głowy dwie teorie:
1. ma na ciałku coś, co go boli lub drażni: rana, ugryzienie, kaszak itd. To jest bardzo częsta przyczyna, że zwierzak ucieka przed dotykiem.
2. faktycznie obawia się Twoich dłoni. Pytanie: czy tylko Twoich, czy kogoś, kto nie był z nim u weterynarza też?
Ja zrobiłabym wtedy tak: na wybiegu położyłabym się na brzuchu na podłodze, tak, żeby zwierzaki mogły swobodnie podbiegać i uzbroiła się w smakołyk, którego dawno nie je jadły np. przez 2-3 dni nie dawać im cykorii, a na wybiegu mieć dla nich cykorię w garści.
Wołamy delikwenta, delikwent przylatuje, trzymamy mocno cykorię w łapie i pozwalamy obgryzać.
Przy drugim zaoferowanym liściu, delikatnie i powoli głaszczemy łepek: dwa głasknięcia i koniec.
Trzeci liści: dwa głaśnięcia w łepek, trzecie w kark.
Czwarty liść: dwa głasknięcia w lepek, dwa w karczek i tak dalej aż do grzebietu.
(aż się naje i poleci ;)
W ten sposób zaczyna kojarzyć miłe uczucia płynące z jedzenia i przygody, z głaskaniem.

Nawet jak spierniczy przy pierwszej próbie pogłaskania w karczek, nie rezygnujemy, bo za chwilę przyleci z powrotem (moc cykorii jest wielka).

U weterynarza staram się nie trzymać swoich zwierzaków do zabiegu, co najwyżej ustawiam się jako osoba, do której mogą potem uciec. Weterynarz musi być spokojny i mieć "łagodne ręce". I bardzo ważne: gdy widzę, że mój zwierzak za chwilę wyzionie ducha/jest strasznie zdenerwowany, zarządzam przerwę w zabiegu i pozwalam się śwince schować na minutę lub dwie.
Potem łagodnie wyjmuję i kontynuujemy.
Dobrze mi się ten sposób sprawdza, bo panie weterynarz w medicavecie są bardzo współpracujące.
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23175
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: porcella »

Typowe zachowanie świnki z domu z dziećmi - głaskanej, czy chciała, czy nie i wyciąganej tak samo - jak zabawka.
Pomysł Danki jest świetny.
Można też oswajać bez łapania - zabierać świnkę na wybieg i z wybiegu w norce, do której sama wchodzi, albo czekac cierpliwie, aż sama wejdzie na rękę (nigdy nie mialam tyle czasu :-D).
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
DankaPawlak

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: DankaPawlak »

Może być też tak, że Cheetos po prostu sam z siebie ma innego rodzaju potrzeby kontaktu z człowiekiem.
Może jak lubi po łebku, to głaskać go przede wszystkim po łebku, a mniej po grzbiecie?

U mnie Tolek nienawidzi dotykania uszków, bo myśli, że zaraz będzie czyszczenie - a to dla Tolka niemalże Armagedon. Więc nie dotykam go tam i już.
infrared

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: infrared »

DankaPawlak pisze: 1. ma na ciałku coś, co go boli lub drażni: rana, ugryzienie, kaszak itd. To jest bardzo częsta przyczyna, że zwierzak ucieka przed dotykiem.
Zastanawiałam się nad tym, ale to tak do końca nie jest. Czasami, jak ma lepszy dzień, można go pogłaskać, ba, nawet można go normalnie wziąć na ręce. No ale jutro pójdziemy kontrolnie.
DankaPawlak pisze: faktycznie obawia się Twoich dłoni. Pytanie: czy tylko Twoich, czy kogoś, kto nie był z nim u weterynarza też?
Ja zrobiłabym wtedy tak: na wybiegu położyłabym się na brzuchu na podłodze, tak, żeby zwierzaki mogły swobodnie podbiegać i uzbroiła się w smakołyk, którego dawno nie je jadły np. przez 2-3 dni nie dawać im cykorii, a na wybiegu mieć dla nich cykorię w garści.
Wołamy delikwenta, delikwent przylatuje, trzymamy mocno cykorię w łapie i pozwalamy obgryzać.
Przy drugim zaoferowanym liściu, delikatnie i powoli głaszczemy łepek: dwa głasknięcia i koniec.
Trzeci liści: dwa głaśnięcia w łepek, trzecie w kark.
Czwarty liść: dwa głasknięcia w lepek, dwa w karczek i tak dalej aż do grzebietu.
(aż się naje i poleci ;)
W ten sposób zaczyna kojarzyć miłe uczucia płynące z jedzenia i przygody, z głaskaniem.
No i tu nie mamy porównania z nikim. Ja co prawda nigdy nie trzymam zwierzaków u weta, bo się bardziej stresuję od nich ;) - robi to mój chłopak, ale do mnie należy pakowanie wycieczki do transporterka. I mam wrażenie, że Cheetos stał się taki właśnie po wycieczkach do weta - wcześniej tak nie było.
Metodę będziemy dziś stosować :)
DankaPawlak pisze:Może być też tak, że Cheetos po prostu sam z siebie ma innego rodzaju potrzeby kontaktu z człowiekiem.
Może jak lubi po łebku, to głaskać go przede wszystkim po łebku, a mniej po grzbiecie?
Nie przeszkadza mi to, że nie chce, żeby go głaskać, problem się robi, jak trzeba mu zrobić spa. Nie chcę na siłę, bo to bez sensu, dotyk jeszcze gorzej będzie mu się kojarzył...


Tak poza tym, z ciekawostek, moje prosiaki wymyśliły zgodnie, że będą piły tylko z jednego poidełka :idontknow:
Awatar użytkownika
Asita
Posty: 9429
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
Miejscowość: Sopot
Kontakt:

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: Asita »

Moje zwierza też nie lubią być dotykane... Nigdy ni lubiły. Żurek od początku uciekał i chyba nauczył tego Alfredzika. Co prawda nie przyzwyczajałam ich nigdy do przytulania. Czasem pozwalają mi się dotknąć, a jak już zamrą (pewnie ze strachu) to wtedy troszkę ich pomiziam. Ale generalnie żyją swoim życie. Ale rzeczywiście przy wywlekaniu na spa albo do weta to jest problem. U weta trochę je trzymam, ale wiem, że mój dotyk i tak ich nie uspokoi, więc szybko robi się, co trzeba i wsadzam z powrotem do transportera.
infrared pisze:Tak poza tym, z ciekawostek, moje prosiaki wymyśliły zgodnie, że będą piły tylko z jednego poidełka :idontknow:
Ale czy postanowiły pić w tym samym momencie? :laugh:
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
ANYA

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: ANYA »

Moje swinie tez nie lubia byc dotykane, ale np u weta to sie we mnie wtulaja, bo widocznie wiedza, ze u mnie sa bezpieczne. Wiec to nie zawsze jest strach; swinki nie zawsze lubia byc dotykane i nic z tym nie da sie zrobic. Np moj Ryan pozwala mi sie miziac ale tylko za cos. Lewis lubi jak ma nastroj, Alfie podejdzie do mnie, wejdzie na kolana ale jak go nie glaszcze. Kazdy swinek jest inny...
infrared

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: infrared »

Asita pisze:
infrared pisze:Tak poza tym, z ciekawostek, moje prosiaki wymyśliły zgodnie, że będą piły tylko z jednego poidełka :idontknow:
Ale czy postanowiły pić w tym samym momencie? :laugh:
Całe szczęście nie :102:

Ok, zrobiłam próbę z jedzeniem. Przy jedzeniu głaskanie jest dozwolone :idontknow:
DankaPawlak

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: DankaPawlak »

Cały sekret polega na tym, że wie, że przy jedzeniu nie będzie brany na ręce.
Jest bezpieczny (oprócz tego, że zajety), bo przecież nie zaniosą go z marchwią w zębach do weterynarza :peace:

Spryciarz, no nie ? :)

PS. Dlatego sugerowałam ćwiczenia z poszerzającego głaskania w okolicznościach przyrody związanych z żarciem.
infrared

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: infrared »

DankaPawlak pisze:
Spryciarz, no nie ? :)
:lol:

Im dłużej patrzę na obydwa prosiaki, tym częściej dochodzę do wniosku, że to małe zwierzątka o bardzo dużym rozumku.
Awatar użytkownika
Asita
Posty: 9429
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
Miejscowość: Sopot
Kontakt:

Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos

Post autor: Asita »

No ja uważam, że świnki nie maja małych rozumków, tylko są to po prostu bardzo myślące zwierzątka. Nie ukrywam co prawda, że wolałabym jednak, żeby trochę inaczej myślały na mój temat, no ale jestem w końcu dla nich gigantem... I jako że są malutkie, to muszą uciekać :102: Tak czy siak, czasem jak je obserwuję, to jestem w szoku, jaką inteligencją się wykazują :o Np sprzątam, oba miśki się ewakuują na zewnątrz zagrody, jak tylko się oddalę żeby pójść po siano albo co, to Alfredo zaraz daje nura z powrotem do zagrody. Jak jestem blisko to nie wchodzi, ale jak tylko się odwrócę, to jakimś cudem on to widzi i wtedy: szybko do zagrodyyy! :lol:
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasze świnki”