Dropsio cokolwoiek to jest to powinno byc wyciete, bo potem sie rozrosnie. Alfie mial kaszaka ktorego nie wycinalam bo byl maly a potem sie tak rozrosl ze nie zauwazylam kiedy no i jest za duzy zeby go wyciac. Do konca zycia bede musiala to pielegnowac.
Dropsiu
Obmacalam to cos dokladnie. Maly, twardy, porusza sie razem ze skora wiec podejrzewam, ze jest w skorze. chyba go nie boli, zaczal marudzic dopiero po kilku minutach obmacywania, wiec to raczej go po prostu zdenerwowalo. przycielam wloski w tamtym miejscu zeby moc dokladniej obejrzec, raczej nie ma tam ranki ani zadrapania. Mam nadzieje, ze to kaszak... tak czy siak jak najszybciej bedziemy uderzac do weta, najprawdpopdobniej do Legnicy, podobno jest tam calkiem niezla lecznica i mysle, ze o ile to bedzie kaszak to raczej nie ma sensu stresowac go podroza do Wro.
jakos we wtorek albo srode bedziemy uderzac do weta do Legnicy do Duo-Wet'u polecanego przez magdalene.s.teraz czekamy na wyniki konkursu z TIVO, chlopcy sie ladnie spisali i szanse na sliczny domek sa
a tak z innej beczki... zakochalam sie w Casanovie od Nejvi. chlopak juz chyba zarezerwowany, ale nie daje mi spokoju, uwielbiam jednolite slate blue... teraz czekamy na miot w jednej z hodowli teddikow, moze sie trafi wymarzony. mama tez sie w Casanovie zakochala, takze jakies tam miniminimalne szanse sa. jejku, miesiac temu adoptowalam Cosia a juz mysle o trzecim. to jest choroba psychiczna
Jak to choroba, to masz jeszcze czas Osobiście miałam zostać przy dwóch, a już cztery biegają, i to za małżowym przyzwoleniem Jakby bezjajeczny był, to dym bym w domu zrobiła Stasio cały czas kombinuje, co by kolejnego prosia adoptować
pierwsze miejsce? kurcze.. w zasadzie to było chyba do przewidzenia
niestety doświnianie to choroba nieuleczalna.. katiusha ja miałam mieć 1.. potem 2 a skończyłam na 6ciu
Dropsio, nie martw się na zapas. Jak rusza się ze skórą to może być faktycznie kaszak. Zobaczysz co powie wet. I ja w zasadzie jestem przeciwna wycinaniu jeśli nie ma potrzeby ale to już musisz zadecydować razem z wetem. Balbina miała kaszaka.. obserowaliśmy i w zasadzie skończyło się na tym, że ma placka w którym kiedyś był kaszak. Nic się nie odnawia i nie było potrzeby cięcia. To samo u Pigutki. Też ma malutkiego guzka który rusza się razem ze skórą i który od pół roku nie urósł nawet o milimetr. Każda narkoza to jednak ryzyko..