Giglacze rozrabiają na całego. Bezczelność sięga sufitu, a wszystkiemu winne Misia i Matylda. Tosia z Brombą troszkę jakby z boku przyglądają się wszystkiemu, ale jednak z myślą, że dzięki rozrabiającej dwójce mogą zyskać coś smacznego.
Do kuchni po cichu już wejść nie można, bo Matylda działa niczym wysokiej jakości alarm z czujnikiem ruchu. Kanapki zrobić w spokoju nie idzie, bo za plecami słychać głośne piski czerwonookiego potwora. Misiek za to jest upierdliwa niczym nachalny szef, który chodzi za pracownikiem krok w krok i wciąż powtarza co trzeba zrobić. Kroku nie można zrobić, żeby jej nie spotkać. Ale mało tego. Jak wiecie, Misia od zawsze zwiedza sama całe mieszkanie. Co więcej, gdy była małą świnką bez koleżanek, prawdopodobnie musiała dużo czytać, żeby zabić nudę, gdy byliśmy w pracy, bo doskonale potrafi komunikować na co ma ochotę. Trawa - biegnie pod okno tarasowe lub okno kuchenne, gdzie kiedyś stały pojemniki z zasianym zbożem.
Chce płatki, biegnie pod drzwi szafki, w której się znajdują... No i co najgorsze uczy Matylde wychodzić z klatki... Jak tu żyć?
