Opowieści Świńskiej Treści -Pąszunio kombinuje

Tutaj opowiadamy o naszych pupilach.

Moderator: pastuszek

Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Awatar użytkownika
joanna ch
Posty: 5254
Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: joanna ch »

Kurde no o czymś takim nie słyszałam jako żywo :shock: No jak to nie boli, przecież człowieka bardzo boli, to się wydaje takie wrażliwe miejsce. :cry:
Awatar użytkownika
martuś
Posty: 10214
Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
Miejscowość: Złocieniec
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: martuś »

Włosy w uszach są słabo "unerwione". Teraz jak ma stan zapalny w uchu to będzie ją bolało takie rwanie. Ale jak uszy się wyleczą to powinna grzecznie dać sobie wyrwać. Dziwne, że weterynarz Wam o tym nie powiedział :think: Takie włosy powinny być usuwane przy każdej wizycie w salonie groomerskim (czyli mniej więcej co 2-3 miesiąc). Ale skoro Wy sami ją strzyżenie to weterynarz powinien jej usuwać te włosy. U mnie w gabinecie jesteśmy już tak wyczuleni, że jak przychodzi taki pies na zwykłą wizytę czy na szczepienie to zaglądamy od razu do uszu...
Obrazek
Awatar użytkownika
joanna ch
Posty: 5254
Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: joanna ch »

No nie, jakoś nikt nam nigdy o tym nie powiedział :shock: A do groomera rzeczywiście nie chodzimy, sama ją strzygę. To będzie hardkor, ona zupełnie nie daje sobie tam zaglądać...
Awatar użytkownika
Pulpecja
Moderator globalny
Posty: 1173
Rejestracja: 23 lip 2013, 9:23
Miejscowość: Łódź
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: Pulpecja »

Kiedy Mopik do nas trafił (półpudel), to na pierwszej wizycie wet mu włosy z uszu wyrwał. Ale szczerze się przyznam, że ja mam opory i odkąd zaczęłam go sama strzyc, to starałam się tylko wycinać. Ale skoro tak trzeba...
W każdym razie, Joanno, bardzo Ci współczuję, bo jeśli Bonkersik ma stan zapalny, to faktycznie ucho jest teraz nadwrażliwe.
Awatar użytkownika
Asita
Posty: 9428
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
Miejscowość: Sopot
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: Asita »

Biedne uszko...Też bym nie pomyślała, że trzeba tak robić... :idontknow:
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Awatar użytkownika
dortezka
Posty: 7496
Rejestracja: 07 lip 2013, 20:28
Miejscowość: Wrocław
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: dortezka »

ojojojjj.. usuwane włosy z uszka.. będzie bolało :shock:

ale w ogóle jak się to psom robi? woskiem jak ludziom? :shock:
Wątek moich Pipulek: :love:
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658

Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy :cry: http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215
Awatar użytkownika
martuś
Posty: 10214
Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
Miejscowość: Złocieniec
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: martuś »

Niektórzy groomerzy używają do tego specjalnego pudru, który ma za zadanie osłabić cebulki włosowe dzięki czemu same włosy można wyjąć palcami. Ja słyszałam, że taki puder bardzo często wywołuje podrażnienie ucha i reakcje alergiczne więc nigdy tego nie stosowałam. W większości gabinetów używa się peanów/kleszczyków, łapie się kilka włosków i się wykręca (mniej boli niż jak miałoby się normalnie szarpać i wyrywać...). W większości przypadków psy na to nie reagują. Wyjątkiem są te, które przeżyły choroby uszu i mają z nimi problemy - wtedy zawsze jest panika. No i u szczeniaków za pierwszym razem ;)
Trzeba też pamiętać, że psy mają trochę inny próg bólu niż ludzie (broń boże nie mówię tu o znęcaniu się! :nono: ) i dla nich bardziej jest to dyskomfortowe niż bolesne.
Obrazek
Awatar użytkownika
joanna ch
Posty: 5254
Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: joanna ch »

Dziś był inny wet, stwierdził, że w uchu bakterii ani nic nie ma, że to reakcja alergiczna. Może zmiana diety po prostu załatwi sprawę.-OBY! Za to kamień nazębny do ściągania i jakiś zmutowany rozdwojony ząb do wyrwania :shock: Za tydzień kontrola. Bączek wykręcał się na rękach jak nie wiem... We dwójkę jej nie potrafiliśmy utrzymać. Już widzę wpuszczanie jej maści do ucha, będzie ciekawie :102: Chociaż może przy mnie nie będzie tak panikować jak przy wecie.
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15295
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: sosnowa »

O rety, to macie się !
Może wymaz zrobić, bo tak to co wet to pomysł.
Awatar użytkownika
joanna ch
Posty: 5254
Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Bunia, Majka i Blanka - choroba Bonkersa

Post autor: joanna ch »

Trzymajcie kciuki za Bonka bo jest źle... Zapalenie w uchu to teraz jej najmniejszy problem.

Wróciliśmy od tego weta i po jakimś czasie zaczęła się chować w kąciku, zaczęły jej się trząść łapki i rozjeżdżać. Nie chciała ustać, kładła się. Pojechaliśmy od razu do Medicavetu - dr Dorota - tu pobrali krew - wyniki dziś lub jutro, robiliśmy rentgen pod kątem możliwej utkniętej kości (bo rano coś ze śmieci wyżarła) a właściwie 4 zdjęcia - wyrywała się. Dostała kroplówę, antybiotyk w ciemno, steryd i lek przeciwwymiotny - (nie wiem czemu nie wywołujący wymioty? Może dlatego że dziś się już sporo nawymiotowała, taką białą pianą ze śluzem) Dieta wstrzymana do czasu wyzdrowienia. Sezon urlopowy w Medicavecie i pojechaliśmy do Multiwetu umówić się na echo serca i usg jamy brzusznej na jutro. Echo bo na rentgenie wyszło powiększone serce. Usg bo na rentgenie coś było nie tak z jamą brzuszną - jakieś zaciemnienie na zdjęciu - nie zrozumiałam. Też pod kątem ropomacicza i tarczycy to usg.
Więc jutro dwa razy jedziemy do multiwetu na dwa badania a potem jeszcze do medicavetu na 20 na wizytę.
Wróciliśmy i myślałam przez chwilę że umrze już - położyliśmy ją na łóżku na poduszce, przykryliśmy kocem i tak leżała bez ruchu a my koło niej. Potem po jakimś czasie zjadła może łyżeczkę-dwie okruszków kurczaka. Teraz łazi po chacie od pół godziny i próbuje go zwrócić ale nie może.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasze świnki”