Na sekcji nic nie wyszło właściwie. Trochę większe nadnercza, trochę gorsze wątroba i nerki, trochę wzdęty przewód pokarmowy. ale żadnych tragedii. Dr nie mogła się dostać do mózgu - w związku z czym nadal optuje za wylewem lub udarem. Mówi że mogło jej się tak zrobić ze stresu. Może gdybym z nią została byłoby inaczej? Teraz za późno na takie gdybanie.
Trochę jeszcze w to nie wierzę
Zawiozłam zdrową, wesołą, pełną życia świnkę. Jeszcze wczoraj prawie mnie ugryzła ze złości, jeszcze gadała z Jagną, szarpała poidło jak to ona - musiałam wstać w nocy i dolać jej wody. Dałam jedzenie do miski, siano, selera naciowego.
A teraz nie ma juz Kogutki.