Od wczoraj widziałam delikatną, minimalną poprawę, wieczorem
zjadła (już nie wypluwała) pół plasterka ogórka i okruszek suchego chleba z mojej kolacji (
zaciekawiła się co jem, jak dawniej!

). Dziś
wyszła z domku i czapnęła 1/3 listka małej sałaty rzymskiej

Innych warzyw, nawet startych nie chce jeść. Ogórka i sałaty rzymskiej nie będę jej dawała, bo w jej stanie to niezdrowe, ale malutki kawałek nie zaszkodzi, bo przynajmniej nie umrze w niej odruch jedzenia. Zastanawiam się nad zblendowaniem warzyw, ale boję się, że może dostać luźnych bobów.
Powiem, że to 1/5 starej Mani, a nie 1/10 jak w poniedziałek. Powolutku wraca jej ciekawość, oczka są bardziej błyszczące. Może to nie jest widoczna poprawa, ale wraca we mnie nadzieja, że moja kochana zaszczyci mnie jeszcze swoim towarzystwem. Wiem, że jeśli z tego mało wiele wyjdzie, to nie potrwa to długo. Mania ma 5 lat, może więcej, ma cysty, a przecież cyst na nerkach nie można usunąć. Nerki są jej potrzebne. Chcę się cieszyć każdą chwilą z nią spędzoną, bo drugiej takiej świnki nie widziałam, nie miałam, ani mieć nie będę.
Jest unikatem wśród unikatów.