Franka kozaczy i to strasznie, ważna jest tylko do dziewczyn, jak się ją bierze na ręce to udaje, że jej nie ma i tylko szuka okazji żeby zwiać. Cyst na jajnikach nie ma - dr dziś macała brzuch i nie wyczuła, za to wyczuła lekko powiększoną wątrobę i teraz pytanie czy coś się dzieje czy ona taka jej uroda bo malutka. Dodatkowo przy badaniu szyi pojawił się kaszel więc Franka ma inhalacje z olbasu, trochę zdziwiona jest tym, że siedzi sama i klatka nakryta ręcznikiem
Tosia miała wczoraj zrobiony zastrzyk, udało się dopiero za 4 razem bo trafiały się tępe igły

Miała dziś podcięte pazurki i w nagrodę zostałam 2 razy ugryziona a potem w transporterze wyżyła się na Koli a że ta się nie dała to była awantura a ja genialnie wsadziłam między nie rękę

Najwięcej zachodu jest z Kolą - znowu ma zakażenie pęcherza

i bierze antybiotyk. Z racji tego że w posiewach nic nie wychodziło podejrzewa dr ze mogą to być zakażenia wstępujące - z braku higieny, więc mam zadanie myć jej codziennie dupkę. Zadowolona to ona z tego nie jest, ucieka mokra na ręce i za chiny nie chce dać zadka do umycia.
Za 10 dni mam z cała trójką kontrolę, Frankę czeka pewnie USG żeby wyjaśnić wątrobę i ocenić jajniki. Tosię RTG a Kolę kolejne badanie moczu.
Poważnie zastanawiam się nad sterylizacją Franki, widać jak ją męczy rujka, chodzi nakręcona, turkocze, zarzuca tyłeczkiem. Może to ją trochę uspokoi.
A co do Felka to mam nadzieję, że przejmie władzę i zaprowadzi spokój w klatce
