
I M. pojechał. Jestem nieprzytomna, bo postanowił nie spać. Miał taxi zamówione na 4.15..... Spałam do 3.15 chyba, potem już nie spałam aż nie pojechał i jeszcze trochę nie mogłam zasnąć, a potem to już taki czuwanie do 6, jak budzik zadzwonił, żeby do roboty wstać. Czuję się jak na obrzydliwym kacu...Chcę do domu....Ale zanim pojechał poruszyłam śliski temat...pieniędzy. Najpierw się spytałam, czy mogę używać konta do płacenia za miśki....powiedział, że oczywiście. No to zaraz im nakupuję tunelików, norek i innych gadżetów
Od sześciu lat, jak jesteśmy razem, zawsze najgorszy jest ten 1 dzień przed jego wyjazdem....jest mi smutno

A widzieliście jak na Słowacji ratowali kaczuszki? https://www.youtube.com/results?search_ ... h+kaciciek
takie puchatki słodkie...a mama kaczka nie odeszła, póki wszystkie kaczątka nie były uratowane.