Wiesz co dotknąć go jest trudno. Zająć się ranami jeszcze trudniej. Nie wyobrażam sobie jak mam go ogolić. On próbuje nauczyć się latać. Naprawdę ciężko go utrzymać nie sprawiając mu dodatkowego bólu.
Dziś jadę z nim na kolejną wizytę do Weta. Jeśli będzie taka konieczność to będę konsultować to z innymi lekarzami. Będzie i tak problem bo ja od dziś do piątku pracuje 14-24. Moja mama nie poradzi sobie z nim żeby go wypsikać,zakropić oczko a potem wysmarować - bo już ja mam z tym wielkie problemy.
Zapytam się dziś też o Aloes.
Lu dostał wczoraj tunel żeby nie czuł się tak bardzo samotnie i stresowo.
Nie wychodzi z niego. Nie wiem czy on się kiedyś oswoi

A jest tak przyjemny w dotyku ( to rasa Rex) że tylko głaskać by się go chciało.
O 12 jadę do dr. Miery. Potem do pracy.
Ten miesiąc jest dla mnie bardzo stresujący i dołujący. Nie wiem co będzie z moją umową - czuje że współpracownicy (dwie osoby) się chyba na mnie uwzięły. A ja jeszcze musze uzbierać kase na ślub. nie wyobrażam też sobie szukania znowu nowej pracy czy siedzenia w domu.
