Mama obiecała mi pomóc jeśli będzie miała czas, ale teraz jest ta atmosfera przedświąteczna i nie ma nawet chwili, bo ciągle musi gdzieś jeździć. Ja już ją męczę codziennie by mi je potrzymała, więc na pewno się zgodzi za niedługo (mam taką nadzieję) Na razie staram się sama przy mizianiu im jakiś choćby jeden pazurek obciąć, ale ciężko idzie, bo przeraża mnie widok krwi i strasznie się boję, że im zrobię krzywdę. Na szczęście zostało ich do obcięcia tak z 4 w sumie.
Dodaję upragnione fotki sprzed kilku godzin
Dzisiaj byłam w sklepie i kupiłam prośkom ich ulubioną paprykę i seler naciowy, więc wieczorem będą miały ucztę.
Oczywiście, pamiętam. Co do dokładnego terminu to się jeszcze umówimy, bo na kilka dni po świętach wyjeżdżam. Jak będę wiedziała na 100% w które dni będę w domu to Cię poinformuję.