Oj była strachliwa. Ale już jadła z ręki, powoli się uczyła, prosiła o chrupka co rano, stawała na dwóch łapkach tak jak Fif nigdy, a jak wydarla pyszczek to jak syrena.
Tyle jeszcze miala przed sobą... wiem ze powinnam być wdzięczna za ten czas co była i jestem bardzo, ale mimo wszystko... jeszcze była młoda... tydzień temu razem z Fifką czekały pelne energii na porannego chrupka.. a teraz w ciągu 2 dni swinki nie ma...
Światełka za tęczą [*], Radomir i Tusia
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- Chryzantem
- Posty: 953
- Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
- Miejscowość: Katowice
- Kontakt:
- Siula
- Posty: 4005
- Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
- Miejscowość: Tarnowo Podgóne
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Andzia [*] Klara [*] Zosia [*] Stefanka [*] Nunci [*], F
Jejku tak strasznie mi przykro... Takie kruche te nasze maluszki.. Współczuję, nigdy się nie jest gotowym na takie odejścia, trzeba swoje wypłakać i pamiętać o tych dobrych chwilach, echch trzymaj się.
- Chryzantem
- Posty: 953
- Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
- Miejscowość: Katowice
- Kontakt:
Re: Andzia [*] Klara [*] Zosia [*] Stefanka [*] Nunci [*], F
Fifek na razie jeszcze sam, ale w poniedziałek prawdopodobnie pojedziemy po nową lokatorkę - też z Labrescue. Kupiłam też nową klatkę, przysmaki i wszystko do łączenia. Trochę się stresuję, bo nie umiem określić czy Fif będzie chciała dominować czy raczej nie. Nunci ją sobie ustawiła pod siebie, więc ciężko mi powiedzieć.
Na razie leży pod hamaczkiem, ma apetyt i spędza ze mną czas, jutro idzie na dwa dni do moich rodziców z racji mojego corocznego wyjazdu.
Brakuje mi Nuncika. Bardzo.
Na razie leży pod hamaczkiem, ma apetyt i spędza ze mną czas, jutro idzie na dwa dni do moich rodziców z racji mojego corocznego wyjazdu.
Brakuje mi Nuncika. Bardzo.
- Chryzantem
- Posty: 953
- Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
- Miejscowość: Katowice
- Kontakt:
Re: Światełka za tęczą [*], Radomir i Tusia
Powracamy ze słodko-gorzkim sosem.
Gorzki jest taki, że dwa tygodnie temu musiałam dać Fifce odejść - rano świnka była zupełnie normalna, darła paszczę o jedzenie a wieczorem zastałam napuszoną, osiusianą po pachy kulkę. Badania i testy wykazały rozległe zapalenie pochodzące prawdopodobnie od macicy (ale nie było anemii więc sprawa świeża), najlepszym wyjściem było usunięcie tejże ale stan Fifki na to nie pozwalał.
Nie chciała sama jeść, tylne nóżki się jej po prostu rozjeżdżały, leżała w jednym miejscu cały czas. Po niecałym tygodniu bez żadnej poprawy zdecydowałam, że dalsze cierpienie nie ma sensu. Pożegnałam się z nią i..
Słodka wiadomość to ta, że udało mi się znaleźć kolegę dla Tusi, niejakiego Radomira (DTowskie imię to Radosław viewtopic.php?t=13193). Nie dość, że mój pierwszy samiec w świńskiej karierze, to jeszcze wielgachny
Bałam się łączenia jak diabli, ale pogruchali, pogadali, połazili w kółko koca i padli pod drewnianym mostkiem, razem. Po pierwszej nocy bez ofiar stwierdziłam, że chyba nie jest źle. Śmieszne jak Tusia chciała go zdominować a on tylko przez nią przeskakiwał, chociaż ostatnio jak próbował dominacji to dostał w dzioba sikiem.
Boi się nas oczywiście, trzyma się zasady "jak nie będę się ruszał to mnie nie zauważą" (nie mówcie mu, że to nie działa!), ale da się go nawet złapać i pogłaskać. Jest uroczy totalnie Dziękuję zwierzurkowi za pomoc prze-o-gro-mnie!
Postaram się niedługo wrzucić zdjęcia.
Brakuje mi Fifki, mojego małego wiecznie głodnego szczeniaczka. Miała dopiero 5 lat...
Gorzki jest taki, że dwa tygodnie temu musiałam dać Fifce odejść - rano świnka była zupełnie normalna, darła paszczę o jedzenie a wieczorem zastałam napuszoną, osiusianą po pachy kulkę. Badania i testy wykazały rozległe zapalenie pochodzące prawdopodobnie od macicy (ale nie było anemii więc sprawa świeża), najlepszym wyjściem było usunięcie tejże ale stan Fifki na to nie pozwalał.
Nie chciała sama jeść, tylne nóżki się jej po prostu rozjeżdżały, leżała w jednym miejscu cały czas. Po niecałym tygodniu bez żadnej poprawy zdecydowałam, że dalsze cierpienie nie ma sensu. Pożegnałam się z nią i..
Słodka wiadomość to ta, że udało mi się znaleźć kolegę dla Tusi, niejakiego Radomira (DTowskie imię to Radosław viewtopic.php?t=13193). Nie dość, że mój pierwszy samiec w świńskiej karierze, to jeszcze wielgachny
Bałam się łączenia jak diabli, ale pogruchali, pogadali, połazili w kółko koca i padli pod drewnianym mostkiem, razem. Po pierwszej nocy bez ofiar stwierdziłam, że chyba nie jest źle. Śmieszne jak Tusia chciała go zdominować a on tylko przez nią przeskakiwał, chociaż ostatnio jak próbował dominacji to dostał w dzioba sikiem.
Boi się nas oczywiście, trzyma się zasady "jak nie będę się ruszał to mnie nie zauważą" (nie mówcie mu, że to nie działa!), ale da się go nawet złapać i pogłaskać. Jest uroczy totalnie Dziękuję zwierzurkowi za pomoc prze-o-gro-mnie!
Postaram się niedługo wrzucić zdjęcia.
Brakuje mi Fifki, mojego małego wiecznie głodnego szczeniaczka. Miała dopiero 5 lat...