Puchate Siły znowu we dwoje
Moderator: silje
- sosnowa
- Posty: 15289
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Puchate Siły Otonia 4 lata z nami
oj, dobrze, że MV w czasie przeprowadzki i nie ma sensu doktorom niepotrzebnie głowy zawracać, bo inaczej to bym chyba już zaczęła myśleć o kastracji Tormunda. Drań molestuje Otonię coraz bardziej nachalnie, a robi się ogromny, więc ona jest ostatnio znacznie mniej tym faktem zachwycona. I turkocze na cały dom.
- zwierzur
- Posty: 3842
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
- sosnowa
- Posty: 15289
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
- sosnowa
- Posty: 15289
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Puchate Siły Otonia 4 lata z nami
U nas po staremu, czyli ok. Młody już waży 960g i trochę zwolnił przyrost, mam nadzieję, że nie chory
Otonia znowu malutka, ale kwitnie.
Ostatnio pojawiła się pokusa w postaci dwóch samic w typie US Teddy do adopcji. Oraz licznych wykotów CH Teddy u Zosi. Ech. Ale, po pierwsze, Tormund nadal jajeczny jest, po drugie i ważniejsze, warunki lokalowe i klimatyczne się nie zmieniły, więc podtrzymuję diagnozę, że jest u nas za gorąco dla brachycefalików, za któko u nas żyją, a po trzecie, nie zrobię tego Otonii.Ona kwitnie, po potwornych przeżyciach ma chwile spokoju i szczęścia,nic jej niezagraża, poza rosnącym draniem, którego na szczęście sobie wychowała za młodu. Zębem dziateczki rozsądek lać każe, że tak powiem.
Otonia znowu malutka, ale kwitnie.
Ostatnio pojawiła się pokusa w postaci dwóch samic w typie US Teddy do adopcji. Oraz licznych wykotów CH Teddy u Zosi. Ech. Ale, po pierwsze, Tormund nadal jajeczny jest, po drugie i ważniejsze, warunki lokalowe i klimatyczne się nie zmieniły, więc podtrzymuję diagnozę, że jest u nas za gorąco dla brachycefalików, za któko u nas żyją, a po trzecie, nie zrobię tego Otonii.Ona kwitnie, po potwornych przeżyciach ma chwile spokoju i szczęścia,nic jej niezagraża, poza rosnącym draniem, którego na szczęście sobie wychowała za młodu. Zębem dziateczki rozsądek lać każe, że tak powiem.
- zwierzur
- Posty: 3842
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Puchate Siły Otonia 4 lata z nami
Kwitnąca Otonia do mnie przemawia. Co do reszty argumentów - Sosnowo miła, piętrzysz trudności z talentem niespotykanym! Ja rozumiem, że możesz. Ale jak możesz!!!
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
- sosnowa
- Posty: 15289
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Puchate Siły Otonia 4 lata z nami
Nie przesadzam, naprawdę.
W tej chwili, przy otwartych oknach na jedną stronę mam 23 stopnie w mieszkaniu. Zimą bywa i 26, a latem rzadko poniżej 29. Przeciąg mam robić?
A Otonia po enukleacji tak się stresowała Myszą, że półtora roku mieszkała na antresoli, trzeba było geniuszu Juniora, żeby ją sprowadzić na dół. Ani Wiedźmin, ani Waldemar, nie umieli. Ona jak jedziemy do weta, to ma drgawki ze strachu. Nie widzi, jest malutka, kto ją tam wie, co jeszcze. Może kiedyś, jakąś pojedynczą maliznę, ale nie jestem pewna. Ale duet zgranych bab, które będą chciały sobie ustawić chłopa i zepchnąć ją na dół hierarchii? toż bym się za to w piekle smażyła.
W tej chwili, przy otwartych oknach na jedną stronę mam 23 stopnie w mieszkaniu. Zimą bywa i 26, a latem rzadko poniżej 29. Przeciąg mam robić?
A Otonia po enukleacji tak się stresowała Myszą, że półtora roku mieszkała na antresoli, trzeba było geniuszu Juniora, żeby ją sprowadzić na dół. Ani Wiedźmin, ani Waldemar, nie umieli. Ona jak jedziemy do weta, to ma drgawki ze strachu. Nie widzi, jest malutka, kto ją tam wie, co jeszcze. Może kiedyś, jakąś pojedynczą maliznę, ale nie jestem pewna. Ale duet zgranych bab, które będą chciały sobie ustawić chłopa i zepchnąć ją na dół hierarchii? toż bym się za to w piekle smażyła.
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23102
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Puchate Siły Otonia 4 lata z nami
O matko, straszne pustynne klimaty. A zakręcić się nie da? U mnie na samych rurkach jest 21, po odkręceniu grzejników do 24...Czasami odkręcam i zapominam
A z Otonią na pewno masz rację.
A z Otonią na pewno masz rację.
- sosnowa
- Posty: 15289
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Puchate Siły Otonia 4 lata z nami
Zakręcone i takie klimaty. Żeby pustynne. Bardziej tropikalne, zwłaszcza, jak się pranie powiesi
- zwierzur
- Posty: 3842
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Puchate Siły Otonia 4 lata z nami
Wiem, śledzę Wasz wątek na bieżąco i pamiętam, co się wyrabiało. Niech się Otońcia rozkoszuje rzeczywistością obecną.sosnowa pisze:Nie przesadzam, naprawdę.
W tej chwili, przy otwartych oknach na jedną stronę mam 23 stopnie w mieszkaniu. Zimą bywa i 26, a latem rzadko poniżej 29. Przeciąg mam robić?
A Otonia po enukleacji tak się stresowała Myszą, że półtora roku mieszkała na antresoli, trzeba było geniuszu Juniora, żeby ją sprowadzić na dół. Ani Wiedźmin, ani Waldemar, nie umieli. Ona jak jedziemy do weta, to ma drgawki ze strachu. Nie widzi, jest malutka, kto ją tam wie, co jeszcze. Może kiedyś, jakąś pojedynczą maliznę, ale nie jestem pewna. Ale duet zgranych bab, które będą chciały sobie ustawić chłopa i zepchnąć ją na dół hierarchii? toż bym się za to w piekle smażyła.
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
- sosnowa
- Posty: 15289
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Puchate Siły Otonia 4 lata z nami
Mundek ma długie futro, które mu się na bokach wywija na zewnątrz, jak zasuwa na wybiegu, wygląda jak krótka i tłusta blond skolopendra (choć jako świnia tłusty nie jest). Otonia jest puchata i bardzo żywotna. Mundek nie wiedzieć czemu bardzo lubi leżeć na gołym tarasie ferplast, na takim szarym, paskudnym plastyku. Jak mu coś położę, to zrzuca, a jak mu przymocowałam, to skaputniał i zaprzestał wchodzenia na półkę, więc zdjęłam. Co robić, de gustibus... Nie wiadomo też dlaczego nie korzysta z drugiego trasu, do którego nie ma trapu, choć wskakuje z ziemi na ten używany, preferując jednakowoż schodki, czasami siedzi na schodkach głową w dół, lub tak śpi