Nam (ludziom) zakładają dreny pooperacyjne, którymi ściekają takie "atrakcyjne" pozostałości na zewnątrz. A u zwierzątek natura musi sobie radzić przez naturalne otwory. I jak widać poradziła sobie doskonale.
Ale pierwszy raz spotykam się z tym z relacji naocznego świadka.
Sosnowo, też bym omal na zawał nie zeszła gdyby spotkała mnie podobna sytuacja. Oby na długo był już spokój.