Chcę Wam wszystkim podziękować, za słowa otuchy, za pw, za smsy i telefony, Ja przepłakałam morze łez , ale wiem ze postapiłam słusznie pozwalając jej odejść. To był jej czas. Jak obudziła sie rano i odmówiła jedzenie wiedziałam ze to się stanie,Ale odsuwałam ta myśl od siebie, mialam nadzieję, zwłaszcza po tel od wetki,z e sie poprawia, Niestety potem się pogorszyło, temperatura ciałka spadała, Doszło do 35.Pożegnałyśmy się o 23 i wiem ze ona czuła że ją bardzo kocham. Wierże że się spotkamy kiedyś, a teraz biega razem ze swoim stadem i czeka tam na mnie..Chciałam napisać Wam króciótko o niej, bo chce żebyście ją pamietali, tak jak ja. To była wyjątkowa świnka Gruszka Grusia w własciwie Pear pochodziła z Węgier,a przyjechała do mnie 22 listopada 2014 jako roczna świneczka od Madzi . Przywiozła ja o 2 w nocy z dworca Foggy. Cała Caviarnia nie spala i czekała zeby zobaczyć to małe cudo. 5 grudnia w tym roku skończyłaby 6 lat. Wiecie co? Najpierw jakos nie mogłam jej pokochać- Grusia przyjechala po tragicznym wypadku Jasi i Chantalki.Żadna świnka nie zastapi w secu własciciela tej drugiej Żadna. Każda musi mieć w nim swoje miejsce, A nasze serca sa pojemne,Ja opiekowałam się Grusią, głaskałam troszczyłam i miłosc przyszła - bardzo szybko i bardzo silna. Wczoraj jak się z nią zegnałam odeszła cześc mnie, ta cząstka taka Gruszeńkowa, ktora już nie da się posklejać, Musze się otrzasnąć- dla stada,potrzebują mnie, One wiedzą, że stało się nieszczęście- świnki to wiedzą , czują, przechodza żałobe tak jak i my. Chcę Wam pokazać parę fotek Grusi z jej pierwszych dni pobytu u mnie (to pierwsze u hodowcy) i tych starszych, To dla niej ten post, teraz mogę ja w spokoju pochować..
.
Żegnaj Kochana 5.12.2013-15.11.2019 [*][/color][/size]
