Rodzynek- wstrzymany, Baton [*] za TM [Gdynia]
Moderator: pastuszek
- silje
- Moderator globalny
- Posty: 7964
- Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
- Miejscowość: Sztum/Czernin
- Lokalizacja: woj. pomorskie
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - słodki duet [Gdynia], rezerwacja
A jednak! Baaaardzo się cieszę
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Sajka, Imre, Lotka +9 w DT
- Ewa i Michał
- Prezes SPŚM
- Posty: 1814
- Rejestracja: 23 maja 2016, 20:42
- Miejscowość: Gdynia
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - słodki duet [Gdynia], rezerwacja
Batonik i Rodzynek dziękują p. Asi z mężem za otrzymane dzisiaj dary dla tymczasków
Batonik starał się jak mógł, by godnie zapozować
Batonik starał się jak mógł, by godnie zapozować
Teoś,Rogerek,Jędrzejek,Bobiczko,Toficzek,Kubuś,Batmanek,Klusia,Chojraczek,Leoś,Liluś,Majeczka,Gajuszek,Misia,Batonik,Sherlock,Splinterek,Rodzyś,Fila,Pyrka,Klusek,Watson,Kartofel,Ziemniaczek,Piratka,Uszatek,Szaruś,Rakieta
- Dzima
- Posty: 10064
- Rejestracja: 08 lip 2013, 18:30
- Miejscowość: Rogoźno
- Lokalizacja: Wielkopolskie
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - słodki duet [Gdynia], rezerwacja
Kochane chłopaki, ile szczęścia na raz i prezenty i nowy dom za chwilę
Pyrka
Za TM Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia, Furia
Za TM Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia, Furia
- Ewa i Michał
- Prezes SPŚM
- Posty: 1814
- Rejestracja: 23 maja 2016, 20:42
- Miejscowość: Gdynia
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - słodki duet [Gdynia], rezerwacja
Chłopaki słodziaki we wtorek (10 września) pojechały z nami na swoje WPA... i już zostały Rodzinka chłopaków mieszka w Gdyni, więc podróż była baaaardzo daleka, całe 6 km...
To pierwsze świnki w rodzinie, także wszyscy zaangażowani w pełni:)
Łezka nam się w oku zakręciła - w końcu miśki mieszkały z nami ponad rok i były to nasze pierwsze tymczaski - jednak bardzo się cieszymy, że chłopakom w końcu się poszczęściło i mają swój własny fajny domek
Dziękujemy Magdzie, Piotrkowi i Oskarowi, że zdecydowali się dać dom WŁAŚNIE IM
Do uratowanych
To pierwsze świnki w rodzinie, także wszyscy zaangażowani w pełni:)
Łezka nam się w oku zakręciła - w końcu miśki mieszkały z nami ponad rok i były to nasze pierwsze tymczaski - jednak bardzo się cieszymy, że chłopakom w końcu się poszczęściło i mają swój własny fajny domek
Dziękujemy Magdzie, Piotrkowi i Oskarowi, że zdecydowali się dać dom WŁAŚNIE IM
Do uratowanych
Teoś,Rogerek,Jędrzejek,Bobiczko,Toficzek,Kubuś,Batmanek,Klusia,Chojraczek,Leoś,Liluś,Majeczka,Gajuszek,Misia,Batonik,Sherlock,Splinterek,Rodzyś,Fila,Pyrka,Klusek,Watson,Kartofel,Ziemniaczek,Piratka,Uszatek,Szaruś,Rakieta
- Dzima
- Posty: 10064
- Rejestracja: 08 lip 2013, 18:30
- Miejscowość: Rogoźno
- Lokalizacja: Wielkopolskie
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - słodki duet [Gdynia], rezerwacja
Jak wspaniale!!!
Pyrka
Za TM Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia, Furia
Za TM Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia, Furia
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23114
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - słodki duet [Gdynia], rezerwacja
Uwielbiam czytać takie wiadomości!
- Beatrice
- Posty: 2855
- Rejestracja: 05 gru 2014, 13:10
- Miejscowość: Lublin
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - słodki duet [Gdynia], DS
Hura! Wreszcie! Niech się pięknotom szczęści! I mam nadzieję, że dadzą znać jak się mają!(?)
- Ewa i Michał
- Prezes SPŚM
- Posty: 1814
- Rejestracja: 23 maja 2016, 20:42
- Miejscowość: Gdynia
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - słodki duet [Gdynia], DS
1 października, po trzech latach, Baton i Rodzynek wrócili z adopcji. Są w kiepskim stanie.
Pozwolę sobie przekleić tutaj wpis z fb z 02.10, bo nie mam siły drugi raz tego pisać:(
Będzie długo, bardzo. Ale warto przeczytać, bo właśnie do takich rzeczy doprowadza ludzka znieczulica i ludzka głupota. Zastanów się milion razy, zanim adoptujesz lub przygarniesz jakiekolwiek zwierzę.
Jak okrutnym i bezuczuciowym trzeba być, by doprowadzić zwierzę - adoptowane! a więc takie, które zawsze możesz "zwrócić" jeśli Ci się znudzi - do takiego stanu...
Batonik i Rodzynek były pierwszymi tymczasami, które pojawiły się w naszym gdyńskim domu tymczasowym. Przyjechały w kwietniu 2018 roku, po dużej akcji odbioru Koniczynek (może jeszcze pamiętacie tę ogromną interwencję?). Przez długi czas borykały się z problemami zdrowotnymi - pasożyty, obniżona odporność, zapalenie płuc, dodatni wynik w kierunku EC. Dodatkowo u Batonika okazało się, że chłopaczek ma problemy ze wzrokiem, prawie nie widzi i tak już zostanie. We wrześniu 2019 roku udało się chłopakom znaleźć dom. Jak nam się wydawało - szczęśliwie. Jak bardzo można się czasem pomylić...
26 września zadzwoniła do mnie p. Magda A. z Gdyni (ds chłopaków) z informacją, że ze względu na duże problemu zdrowotne Batona, które dzieją się już od pewnego czasu, a z którymi sobie nie radzą i z racji pojawienia się na początku roku na świecie drugiego dziecka (pierwsze ma około 10 lat) nie są już w stanie sprawować opieki nad Batonem i Rodzynkiem. A Baton od 22 września przebywa w lecznicy weterynaryjnej. Szok ogromny z mojej strony, bo przez 3 lata brak było jakichkolwiek informacji, że dzieje się coś złego i ds potrzebuje rady lub pomocy (którą zawsze staram się służyć). Mówię, by ds dał mi kilka dni, to ogarnę miejsce dla chłopaków i przejmę nad nimi opiekę, bo mają to zagwarantowane w umowie adopcyjnej. Pytam jeszcze tylko co z Rodzynkiem i jak on się czuje. Słyszę, że wszystko jest ok i cały czas jest w domu. No więc mobilizuję się, kombinuję gdzie wcisnąć jeszcze jedną klatkę, ale jakiś taki niepokój wewnętrzny zostaje...
Wczoraj (01.10) zadzwoniłam do lecznicy, w której przebywał Baton i mówię, że będę przejmować opiekę nad Batonem. Z racji nawału pacjentów pani weterynarz nie miała czasu rozmawiać ze mną dłużej, więc umawiamy się na 13, kiedy lecznica będzie się zamykać. Jadę po Batonika z sercem na ramieniu, czy mi go wydadzą czy nie...?
Na miejscu rozmawiam z cudowną dr Asią, która była jedną z dwóch osób, które przez ostatnie 1,5 tygodnia sprawowała opiekę nad Batonem. I historia mrozi mi krew w żyłach... Okazuje się, że p. Magda A. 22 września przyszła do nich z Batonikiem (po raz pierwszy w życiu) żeby go uśpić (!!!) bo Baton ma guza (patrz zmiana na skórze!). Panie doktor oceniając ogólny stan Batona odmówiły eutanazji i mimo tego, że nie zajmują się specjalistyką gryzoni powiedziały, by został u nich na leczeniu. I proszą o przywiezienie jego kolegi, żeby Batonik nie siedział sam. Ds odmówił przywiezienia Rodzynka... Panie doktor poprosiły więc o zakup siana, bo nie miały żadnego na stanie. Ds zakupił więc jakąś paczkę słomo-syfu (nazwy firmy podać nie mogę), zostawił paczkę w lecznicy i wyszedł. Panie rozpoczęły walkę o zdrowie i życie Batona. Baton do tej pory boryka się z zapaleniem płuc, ogromną zmianą na skórze i czymś, co dzieje się w jego uszach (zdjęcia). Oszczędzę Wam zdjęć tego, co Baton codziennie gromadzi u ujścia odbytu, bo bobki właściwie żadne jego ciałka nie opuszczają... Przeżycie związane z czyszczeniem - niezapomniane... Co ciekawe p. Magda A. powiedziała w lecznicy, że Baton jest głuchy... A jak on niby ma słyszeć z tym syfem u uszach...? ktoś w ogóle byłby w stanie...?
I jestem prawie, że pewna, że p. Magda A. odezwała się do mnie tylko i wyłącznie dlatego, że ds uświadomił sobie, że w końcu będą musieli Batona odebrać i "problem" powróci...
Pierwszy raz w życiu weterynarz dziękował mi, że odbieram czyjeś zwierze, bo Panie dosłownie bały się oddać Batona p. Magdzie A., jeśli ta by się w końcu do nich odezwała... I drżały o to, co dzieje się w domu z Rodzynkiem i w jakim on jest stanie patrząc na kondycję Batonika...
Zaraz po przejęciu Batona zadzwoniłam do p. Magdy A. z informacją, że jestem blisko i jadę po Rodzynka. Bez zbędnych pytań i informacji, Rodzynek został mi oddany.
Jutro jesteśmy umówieni na specjalistyczną wizytę. Batonik i Rodzynek mają dziś około 5 lat, są nosicielami EC, a Batonik prawie nie widzi (albo już w ogóle nie widzi...?). Szansa na wyadoptowanie chłopaków (jeśli Baton w ogóle będzie się nadawał...) to "mniej niż zero" jak śpiewał klasyk. Ale będziemy walczyć o nich i o ich zdrowie.
Brzydkie słowa cisną mi się na usta, ale trzymam się w ryzach...
Gdyby głupota ludzka mogła latać, to śmigałaby w przestworzach na miotle arogancji, bezduszności i odczłowieczenia...
Jeśli chodzi o stan drugiego świnka - Rodzynka. Rodzynek podobnie jak Baton (zaraz po przyjeździe do weterynarza) miał przerośnięte pazury tak, że wbijały mu się w opuszki łapek. Był brudny (w prawdzie nie tragicznie, ale czuć pod palcami i brzuch jest żółtawy zamiast biały) i pyrka nosem. Trochę za gruby. Prawa strona brzucha zbyt "napięta". Dostał profilaktycznie espumisan i lek przeciwzapalny, żeby mu się to pyrkanie nosem mocniej nie rozbujało do jutrzejszej wizyty u weterynarza.
Chciałabym bardzo serdecznie podziękować paniom - dr Asi i dr Agnieszce z przychodni weterynaryjnej, że nie zgodziły się uśpić Batonika i postanowiły zawalczyć o niego. Tylko dzięki Wam Batonik żyje i zyskał jeszcze jedną szansę.
Pozwolę sobie przekleić tutaj wpis z fb z 02.10, bo nie mam siły drugi raz tego pisać:(
Będzie długo, bardzo. Ale warto przeczytać, bo właśnie do takich rzeczy doprowadza ludzka znieczulica i ludzka głupota. Zastanów się milion razy, zanim adoptujesz lub przygarniesz jakiekolwiek zwierzę.
Jak okrutnym i bezuczuciowym trzeba być, by doprowadzić zwierzę - adoptowane! a więc takie, które zawsze możesz "zwrócić" jeśli Ci się znudzi - do takiego stanu...
Batonik i Rodzynek były pierwszymi tymczasami, które pojawiły się w naszym gdyńskim domu tymczasowym. Przyjechały w kwietniu 2018 roku, po dużej akcji odbioru Koniczynek (może jeszcze pamiętacie tę ogromną interwencję?). Przez długi czas borykały się z problemami zdrowotnymi - pasożyty, obniżona odporność, zapalenie płuc, dodatni wynik w kierunku EC. Dodatkowo u Batonika okazało się, że chłopaczek ma problemy ze wzrokiem, prawie nie widzi i tak już zostanie. We wrześniu 2019 roku udało się chłopakom znaleźć dom. Jak nam się wydawało - szczęśliwie. Jak bardzo można się czasem pomylić...
26 września zadzwoniła do mnie p. Magda A. z Gdyni (ds chłopaków) z informacją, że ze względu na duże problemu zdrowotne Batona, które dzieją się już od pewnego czasu, a z którymi sobie nie radzą i z racji pojawienia się na początku roku na świecie drugiego dziecka (pierwsze ma około 10 lat) nie są już w stanie sprawować opieki nad Batonem i Rodzynkiem. A Baton od 22 września przebywa w lecznicy weterynaryjnej. Szok ogromny z mojej strony, bo przez 3 lata brak było jakichkolwiek informacji, że dzieje się coś złego i ds potrzebuje rady lub pomocy (którą zawsze staram się służyć). Mówię, by ds dał mi kilka dni, to ogarnę miejsce dla chłopaków i przejmę nad nimi opiekę, bo mają to zagwarantowane w umowie adopcyjnej. Pytam jeszcze tylko co z Rodzynkiem i jak on się czuje. Słyszę, że wszystko jest ok i cały czas jest w domu. No więc mobilizuję się, kombinuję gdzie wcisnąć jeszcze jedną klatkę, ale jakiś taki niepokój wewnętrzny zostaje...
Wczoraj (01.10) zadzwoniłam do lecznicy, w której przebywał Baton i mówię, że będę przejmować opiekę nad Batonem. Z racji nawału pacjentów pani weterynarz nie miała czasu rozmawiać ze mną dłużej, więc umawiamy się na 13, kiedy lecznica będzie się zamykać. Jadę po Batonika z sercem na ramieniu, czy mi go wydadzą czy nie...?
Na miejscu rozmawiam z cudowną dr Asią, która była jedną z dwóch osób, które przez ostatnie 1,5 tygodnia sprawowała opiekę nad Batonem. I historia mrozi mi krew w żyłach... Okazuje się, że p. Magda A. 22 września przyszła do nich z Batonikiem (po raz pierwszy w życiu) żeby go uśpić (!!!) bo Baton ma guza (patrz zmiana na skórze!). Panie doktor oceniając ogólny stan Batona odmówiły eutanazji i mimo tego, że nie zajmują się specjalistyką gryzoni powiedziały, by został u nich na leczeniu. I proszą o przywiezienie jego kolegi, żeby Batonik nie siedział sam. Ds odmówił przywiezienia Rodzynka... Panie doktor poprosiły więc o zakup siana, bo nie miały żadnego na stanie. Ds zakupił więc jakąś paczkę słomo-syfu (nazwy firmy podać nie mogę), zostawił paczkę w lecznicy i wyszedł. Panie rozpoczęły walkę o zdrowie i życie Batona. Baton do tej pory boryka się z zapaleniem płuc, ogromną zmianą na skórze i czymś, co dzieje się w jego uszach (zdjęcia). Oszczędzę Wam zdjęć tego, co Baton codziennie gromadzi u ujścia odbytu, bo bobki właściwie żadne jego ciałka nie opuszczają... Przeżycie związane z czyszczeniem - niezapomniane... Co ciekawe p. Magda A. powiedziała w lecznicy, że Baton jest głuchy... A jak on niby ma słyszeć z tym syfem u uszach...? ktoś w ogóle byłby w stanie...?
I jestem prawie, że pewna, że p. Magda A. odezwała się do mnie tylko i wyłącznie dlatego, że ds uświadomił sobie, że w końcu będą musieli Batona odebrać i "problem" powróci...
Pierwszy raz w życiu weterynarz dziękował mi, że odbieram czyjeś zwierze, bo Panie dosłownie bały się oddać Batona p. Magdzie A., jeśli ta by się w końcu do nich odezwała... I drżały o to, co dzieje się w domu z Rodzynkiem i w jakim on jest stanie patrząc na kondycję Batonika...
Zaraz po przejęciu Batona zadzwoniłam do p. Magdy A. z informacją, że jestem blisko i jadę po Rodzynka. Bez zbędnych pytań i informacji, Rodzynek został mi oddany.
Jutro jesteśmy umówieni na specjalistyczną wizytę. Batonik i Rodzynek mają dziś około 5 lat, są nosicielami EC, a Batonik prawie nie widzi (albo już w ogóle nie widzi...?). Szansa na wyadoptowanie chłopaków (jeśli Baton w ogóle będzie się nadawał...) to "mniej niż zero" jak śpiewał klasyk. Ale będziemy walczyć o nich i o ich zdrowie.
Brzydkie słowa cisną mi się na usta, ale trzymam się w ryzach...
Gdyby głupota ludzka mogła latać, to śmigałaby w przestworzach na miotle arogancji, bezduszności i odczłowieczenia...
Jeśli chodzi o stan drugiego świnka - Rodzynka. Rodzynek podobnie jak Baton (zaraz po przyjeździe do weterynarza) miał przerośnięte pazury tak, że wbijały mu się w opuszki łapek. Był brudny (w prawdzie nie tragicznie, ale czuć pod palcami i brzuch jest żółtawy zamiast biały) i pyrka nosem. Trochę za gruby. Prawa strona brzucha zbyt "napięta". Dostał profilaktycznie espumisan i lek przeciwzapalny, żeby mu się to pyrkanie nosem mocniej nie rozbujało do jutrzejszej wizyty u weterynarza.
Chciałabym bardzo serdecznie podziękować paniom - dr Asi i dr Agnieszce z przychodni weterynaryjnej, że nie zgodziły się uśpić Batonika i postanowiły zawalczyć o niego. Tylko dzięki Wam Batonik żyje i zyskał jeszcze jedną szansę.
Teoś,Rogerek,Jędrzejek,Bobiczko,Toficzek,Kubuś,Batmanek,Klusia,Chojraczek,Leoś,Liluś,Majeczka,Gajuszek,Misia,Batonik,Sherlock,Splinterek,Rodzyś,Fila,Pyrka,Klusek,Watson,Kartofel,Ziemniaczek,Piratka,Uszatek,Szaruś,Rakieta
- Ewa i Michał
- Prezes SPŚM
- Posty: 1814
- Rejestracja: 23 maja 2016, 20:42
- Miejscowość: Gdynia
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - wstrzymani [Gdynia]
Z wizyty wet. z 03.10
Niestety nosowe "'pyrkanie" Rodzynka jest dużo poważniejsze, niż mogłoby się wydawać - chłopak ma bardzo silne zapalenie płuc, zaczął się zbierać płyn. Walczymy.
Batonik dalej na antybotyku. Włączone leczenie przeciwgrzybicze (zmiana na plecach). Uszka wyczyszczone. I uwaga: Batonik słyszy! No niemożliwe, jak to się stało...?
A tak to... zdjęcie poniżej przedstawia "zawartość" Batonikowych uszu...
Niestety nosowe "'pyrkanie" Rodzynka jest dużo poważniejsze, niż mogłoby się wydawać - chłopak ma bardzo silne zapalenie płuc, zaczął się zbierać płyn. Walczymy.
Batonik dalej na antybotyku. Włączone leczenie przeciwgrzybicze (zmiana na plecach). Uszka wyczyszczone. I uwaga: Batonik słyszy! No niemożliwe, jak to się stało...?
A tak to... zdjęcie poniżej przedstawia "zawartość" Batonikowych uszu...
Teoś,Rogerek,Jędrzejek,Bobiczko,Toficzek,Kubuś,Batmanek,Klusia,Chojraczek,Leoś,Liluś,Majeczka,Gajuszek,Misia,Batonik,Sherlock,Splinterek,Rodzyś,Fila,Pyrka,Klusek,Watson,Kartofel,Ziemniaczek,Piratka,Uszatek,Szaruś,Rakieta
- doma2005
- Posty: 845
- Rejestracja: 02 sie 2017, 12:01
- Miejscowość: szczecin
- Kontakt:
Re: Rodzynek i Baton - wstrzymani [Gdynia]
Matko i córko co za ludzie zgotowali taki los świneczkom, jak dobrze, że są już w dobrych rękach.
Trzymam z całych sił za zdrowie chłopaków
Trzymam z całych sił za zdrowie chłopaków